Strony

sobota, 4 kwietnia 2015

MAD BUTCHER - Metal Lightning Attack (1985)

W 1985 roku światło dzienne ujrzał „Metal Lightning Attack”. Był to debiutancki album niemieckiej formacji Mad Butcher. Nie grali thrash metalu, jak mogłaby nazwa sugerować. Oni obrali sobie za cel granie w stylu Living Death, Accept czy Lions Breed. Niestety Mad Butcher, który został założony w 1981 r nie miał tego czegoś w sobie. Jasne grali bardzo solidny heavy/speed metal, który bardzo fajnie się słuchało. Jednak ich debiut pokazał też wady tej kapeli. Jednym z nich był nieco irytujący wokalista Harry Elbracht, który przypomina nieco pana Bergmanna z Living Death. Może śpiewa i drapieżnie, ale technika tutaj bardzo kuleje. Brzmienie też tutaj zostało położone i raczej mamy do czynienia z niechlujstwem. Jest chaotycznie i bardzo surowo. Jednak mimo pewnych wad, wtórności owy album daje radę. To co go ratuje to niezwykła dynamika, szybkie tempo, a także ciekawe motywy gitarowe w wykonaniu duetu Borchert/ Keller. Może nie grzeszą oryginalnością, ani też nie powalają techniką, ale wiedzą jak grać solidny heavy/ speed metal. Płyta jest bardzo treściwa, bo w końcu mamy 10 utworów dających nie całe 40 minut muzyki. Otwieracz „Rock Shock” szokuje z pewnością formą, energią, melodyjnością, bo cała reszta aż się prosi o poprawkę. „Mad Butcher” to kompozycja bardzo podobna do poprzedniej, aczkolwiek tutaj mamy ciekawszy motyw gitarowy i ostrzejszy riff. Do grona ciekawych kompozycji można śmiało zaliczyć szybki „Right or Wrong”, przebojowy „Night of the Wolf” czy rozpędzony „Bad Chile Runnin”, który nawet przypomina debiut Helloween. Ciekawie wypada hard rockowy „Livin in Sin” czy „Fearless, Heartless”, w których zespół próbuje imitować Accept, ale z niezbyt zadowalającym skutkiem. Gdyby dać lepsze brzmienie i bardziej technicznego wokalisty to kto wie czy nie byłby ten zespół bardziej znany. A tak niestety zespół nie porwał swoim niedopracowaniem i kiczowatą okładką, które odstrasza. Sama muzyka też nie zostaje na długo w myślach. Drugi album tej formacji, który był ostatnim też tego nie zmienił.

Ocena: 5.5/10

3 komentarze:

  1. Hehe, przy takich zżynkach podawaj chociaż linka do źródeł :P
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem gdzie te widzisz podobienstwa. To że słychać tam living death to nie trzeba być nawet specem :P Mój tekst jest inny od Twojego co z resztą widać :p U Ciebie są informacje, a u mnie masz recenzje i to co zawiera też album :D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro masz mnie za idiotę,..w każdym razie wspomniałem ci o tym.
    Wstawiaj linki, albo nie kopiuj info ode mnie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń