„Axes to Grind” to
trzeci album amerykańskiej formacji Corners of Sanctuary. Grają
heavy metal, który z jednej strony jest nowoczesny, a z
drugiej zakorzeniony jest w tradycyjnym metalu. Chcą grać w stylu
Judas Priest, Dio czy Beyond Fear. Jednak ta sztuka do końca im nie
wychodzi. Właśnie pomimo swojego doświadczenia ta kapela wciąż
brzmi dość amatorski i ich muzykę można zakwalifikować do tej
niszowej. Wiele aspektów składa się na to, że „Axes to
Grind” to album rzemieślniczy i pozbawiony ikry. Wokalista Sean to
jeden z nich. Nie ma talentu do śpiewania i jego maniera potrafi
działać na nerwy. Sekcja rytmiczna to kolejny słaby punkt ich
muzyki. Brzmi chaotycznie i nie ma ani trochę energii. Amerykańska
scena metalowa słynie z ciekawych ostrych popisów gitarowych,
ale tutaj tego nie uświadczymy. Gitarzysta Mick Michaels nie porywa
swoją grą i wieje tutaj po prostu nudą. Już tytułowy „Axe
To Grind” niczym nie zachwyca, ot co heavy metal niskich
lotów. Ciekawszym utworem jest szybszy „A fistful of
Vengeance” z riffem wzorowanym na twórczości
Axxion, Accept, czy Judas Priest. Dobrze też się prezentuje hard
rockowy „Shadow Soldiers” czy stonowany „Meet
Your Maker”, w którym słychać echa Kiss. Słychać,
że są chęci, że zespół gra heavy metal, ale to za mało.
Brakuje tutaj ciekawych pomysłów, wykonania, które by
nas zachwyciło. Nawet brzmienie jest tutaj spaprane i nie do
zaakceptowania. Parę przebłysków to ewidentnie za mało,
żeby móc pochwalić w jakiś sposób ten album. Czy
nowy album „Metal Machine”, który ma się ukazać w tym
roku będzie ciekawszy? Czas pokaże.
Ocena: 3/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz