Największym powodzeniem
cieszy się muzyka, w której teksty są dla nas zrozumiałe i
wiemy czego słuchamy. Łatwiej się identyfikować z taką muzyką i
można coś z niej wynieść. No, a co kiedy mamy ojczysty język Sri
Lanki? Jest to wyzwanie. Jednak kiedy widzi się nazwisko Somapala to
można być spokojnym o efekt. W końcu to jeden z najbardziej
charyzmatycznych wokalistów metalowych naszych czasów.
Poznaliśmy go jako frontmana Firewind, Civilization One czy Power
Quest. Teraz czas przyszedł na nieco inne klimaty w wykonaniu tego
pana. Ktoś chętny na melodyjny rock z elementami progresywnymi i
popu? Właśnie taki jest „Sinhabumi”.
To jest coś innego, ale
czy gorszego? To już zależy od naszego podejścia i tego czego się
spodziewamy. Nie jest to coś do czego nas przyzwyczaił ten
znakomity wokalista. Tutaj zabiera on nas do świata rocka i lokalnej
muzyki Sri Lanki. Pojawiają się elementy kultury tego kraju, ale to
jest akurat miły akcent w tej płycie. Stylistycznie dostajemy
mieszankę progresywnego rocka, melodyjnego rocka czy popu. Już
otwieracz „Sinhabumi” to nam dość dobrze
obrazuje. Słychać, że to właśnie wokal tutaj odgrywa pierwszą
rolę, a cała reszta to tylko tło. Chitral mimo lat wciąż brzmi
znakomicie i tylko potwierdza swoją klasę. Nie można być z
pewnością obojętnym na zagrane z pomysłem partie gitarowe. Tutaj
Sebastian Eder się spisał i można poczuć nawiązanie do Briana
Maya czy Slasha. Jest ukłon w stronę klasyki. „Me lokaya
Ape” to miły rockowy kawałek z wpływami właśnie Queeen
. Nie brakuje przebojów i chwytliwych melodii. Wystarczy
posłuchać „Ralu Mawathe”, z kolei taki „Miringuwa
Parada” przejawia wpływy lokalnej muzyki Sri Lanki.
Płyta jest lekka i
przyjemna w odbiorze. Choć tutaj nie ma się co nastawiać na jakiś
mocny hard rock czy heavy metal. Ciekawie zostały tutaj wplecione
różne motywy lokalnej muzyki i wokal Somapaly znakomicie
pasuje do takich klimatów. Produkcja tej płyty została
dobrze przyrządzana, niestety same kompozycje nie powalają. Tak
więc wygląda to tak: soczyste brzmienie, znakomity wokal Somapaly i
brak ciekawych pomysłów na ciekawy rockowy album. Zmarnowano
potencjał, a szkoda bo mógł to być udany rockowy produkt.
Ocena: 5.5/10
P.s recenzja przeznaczona dla magazynu HMP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz