Strony

wtorek, 12 maja 2015

HEIR APPARENT - One Small Voice (1989)

Przychodzi taki dzień, że ma się dość agresywnych riffów, że nie ma się ochoty na szybkie galopady i chce się posłuchać czegoś ambitniejszego, czegoś bardziej klimatycznego. Każdy z nas ma często dość codziennej szarości i szuka swojej oazy spokoju, swojej odskoczni, drzwi do innego świata magii i baśni. Jedną z takich płyt jest drugi album Heir Apparent zatytułowany „One Small Voice”. Tym albumem kapela pokazała jaki ogromny potencjał w nich drzemał i wielką stratą dla progresywnego heavy/power metalu był rozpad tej kapeli po wydaniu tego krążka. Na szczęście trochę muzyki po sobie pozostawili, a to co zaprezentowali na drugim albumie przechodzi ludzkie pojęcie.

Co się takiego wydarzyło? Ano amerykańska formacja, która powstała w 1983 roku po nagraniu świetnego debiutu „Graceful Inheritance” postanowiła pójść na przód. Po trasie koncertowej pojawiły się przetasowania w składzie i pojawił się nowy wokalista Steve Benito i klawiszowiec Michael Jackson. Zespół przeszedł do wytwórni Metal Blade, która zajęła się wydanie drugiego albumu „One Small Voice”, który ukazał się w 1989 roku. Zmiany personalne i stylistyczne rzadko kiedy przynoszą pożądany sukces i nie zawsze kończą się zaakceptowaniem przez fanów. Heir Apparent postanowił się jakby odciąć jakby od szybkiego i melodyjnego heavy/power metalu i w pełni oddać się progresywnemu graniu. Klimatyczne, momentami melancholijne, wręcz futurystyczne klawisze, które mają tworzyć odpowiednią atmosferę jak w przypadku takich kapel Dream Theater czy Queensryche. Zrezygnowanie z prostych melodii, na rzecz bardziej złożonych i bardziej pokręconych. Porzucono szybkie tempo i postawiono na wolne, wręcz balladowe, które ma poruszyć nasze zmysły i podziałać na nasze emocje. Porzucono hard rockową przebojowość i postawiono na ambitne refreny. By nowy styl był jeszcze bardziej autentyczny wybrano Steva na wokalistę i to był odpowiedni człowiek do tego zadania. Niesamowita ekspresja, wyjątkowa maniera i technika, a do tego wyczyniał takie cuda co Geoff Tate czy tez wokalista Crimson Glory. Nowy album różnił się od debiutu i to bardzo. Jednak została niezwykła melodyjność i oczywiście poziom granej muzyki. Heir Apparant nagrał bardzo klimatyczny album, który zabiera nas do innego świata. Okładka już zdradza, że będzie to dzieło inne od debiutu i że będzie to bardziej progresywna płyta. Tak też jest. „Just Imagine” zdradza jakie brzmienie mieć płyta. Bardziej wyszukane pomysły, futurystyczny klimat i wszystko otoczone czystym, ciepłym brzmieniem, które bardziej nasuwa płyty z kręgu progresywnego rocka aniżeli heavy/power metalu. Obecność klawiszy sprawia, że muzyka amerykanów brzmi świeżo. „Crossing in Border” to znakomity przykład tego stanu i to też jeden z nie wielu utworów, który przerysowuje energię i dynamikę z poprzedniego wydawnictwa. Jest tutaj heavy/power metalowa motoryka. „Screaming” to lekki i bardziej hard rockowy kawałek, który zachwyca swoją przebojowością. „Alone Again” wzrusza i łapię za serce i takich spokojnych momentów jest znacznie więcej. W podobnym klimacie jest choćby „One Small Voice”. Bogate aranżacje, popisy gitarowe i ciekawe przejścia uświadczyć możemy w progresywnym „Decorated/ The Fifth Season”. Jest też coś dla tych co szukają tutaj power metalu i bardziej agresywnych riffów. Do tego grona trzeba zaliczyć „Cacophony of Anger”,melodyjny „Young Forever” czy ostrzejszy „We are The People”. Swoją zasłużoną sławę zdobył znakomity cover w postaci „The Sound Of Silence”, który nabrał zupełnie innego klimatu w nowym wykonaniu.


Mimo swoich lat, mimo niezwykłej, wręcz ambitnej formuły ta płyta wciąż zachwyca wykonaniem i pomysłowością. Nic dziwnego, że płyta po dzień dzisiejszy ma swoje grono fanów, którzy darzą ją kultem. Ta płyta to coś więcej niż skrzyżowanie melodyjnego heavy metalu i progresywnego rocka, to płyta pełna emocji, gdzie harmonijne klawisze odgrywają znaczącą rolę. Subtelne, dobrze wyważone melodie i melancholijna atmosfera, to cechy które czynią ten album wyjątkowy i bardzo oryginalny. To tylko potwierdza jak utalentowana była ta grupa i szkoda że wciąż należy do grona najbardziej niedocenianych formacji heavy metalowych.

Ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz