Historię Paul Di Anno (ex Iron
Maiden) znamy i wiemy jak się skończyła. Co ciekawe poza Battlezone nie ma się
on zbytnio czym pochwalić. Ma bogatą karierę solową, ale żaden album nie był
godny tego co tworzył z Iron Maiden.Wyjątkiem w sumie będzie pierwszy album bandu
Killers i twórczość wspomnianego wcześniej Battlezone. Ostatnio mówiło się, że
ma zamiar pójść na zasłużoną emeryturą. Jednak kolejna trasa koncertowa i
ponowne granie kawałków żelaznej dziewicy sprawiły, że postanowił jeszcze
troszkę zabawić na scenie metalowej. Szykuje się kolejny album w jego solowej
karierze, ale najciekawszym przejawem jego aktywności okazał się band o nazwie
Architects of Chaoz. Paul założył zespół wraz ze swoimi kolegami z zespołu The
Phanthomz. Razem z nimi dawał koncerty
grając kawałki żelaznej dziewicy. To okazało się za mało i panowie doszli do
wniosku że czas na własny materiał. W tym roku wydali debiutancki album „The League
of Shadows”. Od samego początku była
nadzieja na wielki powrót Paul Di Anno. Czy rzeczywiście tak jest?
Ponad 30 lat minęło od wielkich
płyt z Iron Maiden, potem różnie to bywało, ale właściwie ciężko było o podobny
poziom. Pewnie każdy skreślił jego jako wokalistę i muzyka. Kto by przypuszczał, że jeszcze będzie
wstanie zaskoczyć świat i nagrać album, który poruszy scenę metalową i
przywróci jego dobre imię? Jednak zdarzył się cud. Młodzi muzycy z Niemiec
stworzyli materiał, który z jednej strony jest oldschoolowy, a z drugiej
nowoczesny. Mocarne połączenie, które nie zawsze udaje się. Jednak Architects
of Chaoz nagrał mistrzowski materiał, który zabiera nas w rejony soczystego,
ostrego i niezwykle melodyjnego heavy metalu. Odesłania do Iron Maiden są, jak również
do solowej kariery Puala, a sam album brzmi bardziej jak „Reseruction”
Halforda. Niezwykła metamorfoza Paula, niezwykłe odrodzenie i co ciekawe jego
wokal mimo lat wciąż zachwyca. Można odnieść wrażenie, że śpiewa agresywniej i
nie wstydzi się tego, że już najlepsze lata ma za sobą. Jednak na tym albumie
pokazuje pazur i że wciąż ma w sobie to coś. Brzmienie jest ostre, bardziej
nasuwające amerykańskie płyty czy tez produkcje Roya Z. Jedno z najlepszych
płyt pod tym względem jeśli chodzi o rok 2015. Poza świetnym wokalem mamy też ciekawe popisy
gitarzystów, mocną sekcję rytmiczną i właściwie tak powinien brzmieć heavy metalowy
album naszych czasów. Zespół atakuje nas od razu mocnym riffem, niezwykłą
szybkością, popisem wokalnym Paula i „Rejected” to prawdziwa petarda.
Świetny hit, który momentami ociera się o heavy/Power metal. Imponuje niezwykła
melodyjność, a także przebojowość, która nasuwa najlepsze lata Iron Maiden, ale
nie tylko. Tutaj jest pazur, agresja, nowoczesność. Świetnie to brzmi i chce
się większej dawki takiego heavy metalu. „how Many Times” to jeszcze
ostrzejszy kawałek, choć tutaj położono nacisk na przybrudzone granie i gdzieś
tutaj można wyłapać ową niemiecką toporność. Klimat Accept daje o sobie
znać. Szybkie galopady, melodyjny główny
motyw to cechy „Horsemen”, który znakomicie pokazuje jak powinien brzmieć nowy
album Iron Maiden. Nostalgiczny klimat,
nutka romantyzmu i sporo elementów z „Transylwania” to coś co wyróżnia bardziej
rozbudowany „Switched off”. Album jest
bardzo energiczny i to potwierdza
żywiołowy „Erase the World” czy ocierający
się o thrash metal „When Morders Come to Town” . Mamy też rytmiczny „Dead
Eyes” który pokazuje melodyjne oblicze zespołu i to jest kolejny rasowy
hit na płycie. Pozytywne emocje również wzbudza dynamiczny „You
ve been Kissed by the wings of Angel of the death”. Długi tytuł,
ale nie zmienia to w żaden sposób jakości kawałka. Na koniec mamy znów szybszy
utwór w postaci „Apache falls” i spokojniejszy „Soldier of Fortune”,
który jest udanym coverem Deep Purple.
„the League of Shadows” to album,
który zapadnie w pamięci. Jednym z tego względu, że były wokalista Iron Maiden
powraca w wielkim stylu i nagrywa jeden z najlepszych albumów od czasu „Killers”
żelaznej dziewicy. Dla drugich zapadnie z tego względu, że jest to świetne
połączenie nowoczesnego brzmienia z starą szkołą grania heavy metalu. Płyta
niemal perfekcyjna i pełna energii i hitów. Tak powinno dzisiaj się grać heavy
metal. Polecam.
Ocena: 9.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz