Rok 2015 należy do
młodych kapel, do tych które nie są wielki gwiazdami, które
nazwy kapel są kojarzone i rozchwytywane. Lista tych kapel jest
naprawdę długa, a ostatnio do grona tych wyjątkowych zespołów
należy zaliczyć szwajcarski Gonoreas. Nie jest to jakiś młody i
niedoświadczony band, który pojawia się znikąd. Działają
od 1994 r i nagrali w sumie 5 albumów. To już coś, co
pozwala zidentyfikować zespół, szkoda tylko że nie cieszą
się takim wielkim uznaniem i sławą na jaki zasługują. Jeśli
ktoś narzeka na ostatnie dokonania Cage, jeśli ktoś tęskni za
starym Iced Earth, czy też może ktoś wychował się na twórczości
Primal Fear ten z pewnością szybko zaadoptuje to co gra zespół.
Tak się składa, że jest dobra okazja na bliższy kontakt z ich
muzyką, bo w końcu w tym roku premierę miał „Destructive Ways”.
To prawdziwa uczta dla fanów heavy/power metalu i to nie jest
żart.
Nie dajcie się zwieść
nijakiej okładce albumu czy też brakiem odpowiedniego promowania
albumu bo to byłby niewybaczalny błąd. Ta płyta to prawdziwy
skarb, ale jego wartość poznajemy kiedy odpalimy płytę w
odtwarzaczu. Od razu atakuje nas soczyste brzmienie i instrumentalny
„Ritual”, który idealnie wprowadza w klimat
albumu. Leandro Pecheco jest pod wielkim wpływem Seana Pecka i Roba
Halforda i to znakomicie pokazuje „Rebellion Againts
Obsessor” . Sam utwór pokazuje przede wszystkim
potencjał zespołu i że potrafią nas zabrać do krainy Cage czy
Iced earth. Jest też pełno nawiązań do Primal Fear i Judas
Priest. Nie tylko chodzi o wokal, ale też o sam agresywny i
rozpędzony riff. Tytułowy „Destructive Ways”
pokazuje, że zespół potrafi wtrącić elementy thrash metalu
i to z dobrym skutkiem. Mroczny klimat i nutka epickości to cechy
marszowego „Viking”. Prawdziwą power metalową
petardą jest „”Paralle Universe” i tak powinno
grać się power metal w naszych czasach. Brzmi to imponujące i chce
się więcej takiej dawki heavy/power metalu, w którym jest
ukłon w stronę amerykańskiej sceny metalowej. Zespół
bardzo dobrze się bawi i nie ma problemu z tworzeniem prostych i
chwytliwych melodii. Ta w „Wizards” jest naprawdę
godna uwagi, zwłaszcza jeśli siedzi się w klimatach Gamma Ray czy
judas Priest. Kawałek posiada w dodatku przemyślaną i pomysłową
solówkę, która rzuca na kolana nie tylko ze względu
na techniczny poziom. Kto lubi Iced Earth ten z pewnością po lubi
mroczniejszy i nieco toporniejszy „Empire” czy
rytmiczny „When nobody asked”. Końcówka
płyty również zaskakuje bo pojawia się nieco progresywny
„Dark triad” i spokojny „The Offering”,
który daje odpocząć po tym emocjonującym materiale.
Mało znany komu Gonoreas
nagrał dopracowany i energiczny materiał, który nie nudzi.
Mamy tutaj ukłon w stronę twórczości Judas Priest, Cage czy
Iced earth. Szwajcaria może być dumna ze swoich podopiecznych, w
końcu ich album to jeden z ciekawszych albumów w kategorii
melodyjnego heavy/power metalu. Zespół dopracował każdy
album i wszystko jest tak jak być powinno. W końcu z tego słynie
ten kraj. Wszystko musi być poukładane i przemyślane. Gonoreas to
nadzieja Szwajcarskiego metalu i teraz trzeba czekać na kolejny
atak.
Ocena: 8.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz