Jedną z takich
nietypowych kapel reprezentujących NWOBHM jest brytyjski band o
nazwie Satanic Rites. Kapela powstała w 1980 roku i w początkowej
fazie nie potrafiła się przebić na rynku muzycznym. Wszystko
zmieniło się wraz z zatrudnieniem wokalistki Deborah Webster.
Zespół specjalizował się w tworzeniu bardzo udanych
rockowych kawałków. To już mamy dwa elementy, który
wyróżniały kapelę na tle innych grup należących do
NWOBHM. Kolejną rzeczą jaka wyróżniała ten band to
wykorzystanie klawiszy i nadanie kompozycji takiego nieco
tajemniczego klimatu. Melodyjny rock z elementami heavy metalu jaki
grupa zaprezentowała mogła się podobać, a najbardziej do mnie
przemawia ich drugi i ostatni album w postaci „No Use Crying”,
który był idealną mieszanką stylów wypracowanych
przez Survivor, Scorpions, Magnum czy Demon z okresu 83-87. Niby
bardziej komercyjna odsłona Satanic Rites, na pewno też o wiele
lżejsza niż debiut, ale słychać że główną rolę
odgrywają partie klawiszowe Grahama Dysona i zapadający w pamięci
wokal Deborah. To wszystko stanowiło znakomitą całość i
wyróżniało się na tle innych wydawnictw z taką muzyką z
tego okresu. Zaczyna się klimatycznie i tak nieco futurystycznie,
ale „Good Times Now” to chwytliwy i melodyjny
przebój utrzymany w stylu Demon i to z okresu który
bardzo sobie cenię. Tak więc mamy genialne otwarcie albumu. Stuart
Page może gra lżej ale jego partie na tym albumie są pomysłowe i
bardzo klimatyczne. Wystarczy wsłuchać się w hard rockowy „Never
So easy” by to pojąć. Kiedy słucha się takiego lekkiego
„Borderline” to na myśl Survivor i ich największy
hit w postaci „Eye of The Tiger”. Wystarczy porównać
sferę refrenu czy zwrotek by to odczuć. Na płycie nie brakuje też
energii i szybkości, a dowodem tego jest przebój w postaci
„Song For Stuart”. Nie zapomniano o balladzie i
„Pain of Confussion” czy „here comes the
war” to taki hołd dla ballad wykreowanych przez Scorpions.
Jeśli ktoś szuka ciekawych popisów gitarowych i większej
dawki NWOBHM to znajdzie to w szybszym „Changelling”,
który ma coś z Demon. W podobnej tonacji utrzymany jest
utrzymany zadziorny „Woman of Mystery” czy też tytułowy „No
Use Crying”, które pokazują jaki drzemał potencjał w tej
grupie. Lekkie i niezwykle melodyjne granie zaprezentował Satanic
Crites. Troszkę na miarę Demon, czy Magnum co bardzo cieszy. Jedna
z najciekawszych kapel NWOBHM, która pokazała nieco inne
oblicze tego gatunku muzycznego. Okładka wskazuje na mroczne i
agresywne granie, co nie do końca jest prawda. Jednak z pewnością
udanie zachęca do sięgnięcia po ten świetny album, który
był ostatnim w historii grupy.
Ocena: 9/10
www.encyklopediametalu.net16.net/pliki/enmet/satanicrites.htm
OdpowiedzUsuńwesołych świąt!