Strony

poniedziałek, 29 lutego 2016

EINHERJER - Av oss, for oss (2014)

Viking Metal z domieszką black metalu, doom metalu i czystego heavy to epitety, które pasują do Manegarm, Enslaved, Falkenbach czy Bathory. Ten opis i te zespoły mają wiele wspólnego z norweskim Einherjer, który sukcesywnie działa od 1993 r i ma na swoim koncie 6 albumów. Stawiają w swojej muzyce na ojczysty język, na mroczny klimat, epicki klimat, na dobre, przede wszystkim pomysłowe melodie, które uczynią ich muzykę o wiele przystępniejszą. Ostatni ich album to „Av Oss, for oss” i z pewnością jest to jeden z ich najciekawszych albumów. Jest mroczny, dojrzały, klimatyczny i przesiąknięty agresją. Jednak „Av oss, for oss” to coś więcej niż tylko typowy viking metalowy album z domieszką black metalu. Co wyróżnia ten album na tle innych to bez wątpienia opowieści dotyczące norweskiej mitologi czy legend. Muzycznie album ma w sobie też sporo elementów hard rocka, doom metalu czy też czystego heavy metalu, co czyni go zróżnicowanym i łatwym w odbiorze. Tutaj wszystka znakomicie współgra ze sobą. Mroczny i brutalny wokal Grimara, a także jego partie gitarowe. Trzeba przyznać, że jeśli chodzi o riffy czy solówki to jest niezła różnorodność i nie ma mowy o wałkowaniu jednego motywu. „Fremad” jako intro sprawdza się świetnie, bo wprowadza nas w świat norweskich mitów i legend. Jest mrocznie i zarazem tajemniczo, a to dopiero początek. Mieszanka doom metalu i rasowego heavy metalu wybrzmiewa w marszowym „Hammer & Kors”, który pokazuje umiejętności muzyków. Zespół ma smykałkę do tworzenia ciekawych i melodyjnych riffów, co potwierdza przebojowy „Nidstong” o nieco hard rockowym zabarwieniu. Echa Black Sabbath, czy Candlemass można wyłapać w epickim „Nord &Ner”, który jest jednym z najciekawszych kawałków na płycie. Z kolei taki melodyjny „Nornene” przypomina twórczość Grand Magus. Punktem kulminacyjnym tej mocnej płyty jest 10 minutowy kolos w postaci „Av oss, for oss”, który pokazuje potencjał zespołu oraz ich pomysłowość. Bardzo zróżnicowany kawałek, w którym sporo się dzieje. Mocną stroną tego utworu jest bogactwo aranżacyjne i umieszczenie sporej ilości ciekawych melodii w jednym miejscu. Bonusem do płyty jest marszowy, mroczny i progresywny „Blodsband”, który jest miłym dodatkiem do podstawowego materiału. Einherjer nie należy do znanych i rozpoznawalnych bandów, jednak zasługują na uwagę. Znają się na graniu Viking metalu, wiedzą jak nagrać ciekawy i wartościowy materiał, który nie nudzi. Dobrze jest czasami udać się na zasłużony wypoczynek i to bez ruszania się z domu. Norwegia to dobry kierunek, uwierzcie mi.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz