Strony

sobota, 5 marca 2016

HUNTRESS - Static (2015)

Jednym z takich najciekawszych zespołów ostatniej dekady jest w sumie amerykański Huntress. Przyciągnęli uwagę zwłaszcza roku 2012, kiedy to wydali na świat debiutancki album „Spell Eater”. Pokazali, że można połączyć heavy, thrash, power, a nawet black metal na jednym krążku. Oczywiście płyta zebrała pozytywne opinie jak i negatywne. Mimo wszystko pokazali, że mają swój styl, że potrafią grać i mają pomysł na siebie. Pewna siebie i mająca specyficzny głos Jill janus zapadła mi od razu w pamięci i tak śledzę poczynania zespołu od samego początku. Drugi album jednak był słabszy i ukazał pewne luki w muzyce zespołu. Jednym słowem było to wielkie rozczarowanie i poczułem niedosyt po tamtym wydawnictwie. Na szczęście rok 2015 przyniósł zmiany. Pojawił się w zespole nowy gitarzysta – Eli Santana i perkusista Tyler Meahl, którzy wnieśli sporo świeżości do Huntress. To z nimi został zarejestrowany trzeci album „Static”. W dalszym ciągu jest to heavy metal osadzony w latach 80 i z wyraźnymi wpływami Crystal Viper, Warlock, Christian Mistress, czy bardziej klasycznych zespołów jak Judas Priest czy iron Maiden. Na nowym albumie jest mniej zapożyczeń z black metalu, jest więcej odesłań do klasyki, ale nie jest to żadna ujma. Okładka czy nieco przybrudzone brzmienie ma nam podkreślić klimat lat 80. Ta sztuka bez wątpienia się udaje. Mroczna otoczka wciąż jest obecna i zespół w dalszym ciągu trzyma się tematyki związanej z okultyzmem czy wiedźmami. Nowy album zabiera nas w rejony przypominające dokonania również Black Sabbath i tych zapożyczeń jest całkiem sporo. Najlepsze jest to, że „Static” podobnie jak debiut jest przebojowy i każdy utwór zasługuje na uwagę. W końcu udało się wyjść z dołka i nagrać bardzo dobry album, który dorównuje „Spell Eater”. Już otwierający „Sorrow” udowadnia, że Huntress potrafi jeszcze grać agresywnie. Jest szybkie tempo, jest thrash metalowy riff i jest agresja. To jest właśnie ten Huntress jaki mi się podoba. Pomysłowy riff do „Flesh” też pozytywnie nastraja i pokazuje, że zespół wie jak odtworzyć styl Judas Priest. W dalszej części materiału natrafiamy na klimatyczny i rozbudowany „Mania”, który pokazuje co to znaczy porządny heavy metal z mrocznym klimatem rodem z płyt Black Sabbath. Jeśli chodzi o przeboje to wypada tutaj wspomnieć o rozpędzonym „Four blood Moons” czy tytułowy „Static”, które napędzają ten album. Z kolei „Noble Savage” osadzony jest w NWOBHM, choć nie brakuje tutaj nutki Scorpions z lat 80. Na koniec mamy „Fire in My heart”, który podobnie jak otwieracz kipi energią i agresją. Więcej tutaj thrash metalowej motoryki, ale to akurat zaleta tego kawałka. Na płycie znajdziemy jeszcze dwa bonusy, a mianowicie „Black Tongue”, który nawiązuje do twórczości Mercyful fate oraz „Vultures Cant Wait”, który pokazuje jak grać klasyczny heavy metal. Nie ma słabych kompozycji, a każda z nich zasługuje na uwagę i szczególne wysłuchanie. Kawał porządnego heavy metalu, który osadzony jest w latach 80. Fani Warlock czy Crystal Viper nie będą zawiedzeni to na pewno. Huntress znów zalicza bardzo dobry album i oby tą formę utrzymali.

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz