Pamięta ktoś jeszcze
band o nazwie Agonizer? To właśnie ich debiut z roku 2007 należał
do najciekawszych. „Bith/ The End” wyróżniał się na
tle innych wydawnictw dzięki pomysłowości muzyków,
ciekawego podejścia do melodyjnego metalu czy też power metalu. To
właśnie dzięki nim uwierzyłem, że power metal nie zawsze musi
być do bólu przewidywalny i pozbawiony elementów
zaskoczenia. Uwierzyłem, że można grać nowocześnie, progresywnie
i nie patrzeć się na trendy, jednocześnie wykorzystując patenty
wyjęte z klasycznych albumów dla tego gatunku. Wielki album,
dobry start, a jednak Agonizer nie miał wcale tak łatwo. Liczne
perturbacje sprawiły, że przyszło czekać nam 9 lat na następny
album. Już teraz wiem, że warto było czekać na „Visions of The
Blind”, który jest kolejnym krokiem fińskiej formacji
powstałej w 1998 r w świecie muzyki.
Koncepcja mimo upływu
czasu nie zmieniła się. Zespół wykorzystuje świadomie
wszystkie swoje atuty. Nowoczesne brzmienie, progresywne elementy,
mocne zagrywki Jariego, który wie kiedy zagrać mocniej,
szybciej, a kiedy zgrać finezyjnie. Po tylu latach wciąż zachwyca
i wpływy Kiuas, Masterplan czy Ride The Sky są wyczuwalne. Agonizer
ma jednak swój styl i nie da się go tak łatwo zaszufladkować
do konkretnej stylizacji i przyporządkować do konkretnego zespołu,
który wpłynął na niego. Przez 9 lat mogło się wiele
zmienić, ale w przypadku Agonizer skład został taki sam, muzyka i
styl też. Jedynie można odnieść wrażenie, że zespół
postanowił więcej wtrącić agresji czy też power metalowych
patentów. Słychać, że nowy album pod wieloma względami
jest bardziej power metalowy. Dynamika, przebojowość, forma
konstruowania kompozycji. Nie ma się czego bać, bo „Visions of
the Blind” to bardzo dobra kontynuacja „Birth/ The End”. Już
„All alone” jako otwieracz sprawia, że można
doznać szoku. Zespół nie zatracił swoich umiejętności ani
oryginalności. Jakbyśmy słyszeli zaginiony kawałek z debiutu.
Dalej mamy złowieszczy „The Devil”, który jest jeszcze
mocniejszym utworem. Jeszcze większa agresywność i dominacja power
metalu co zaskakuje. „Pieces” to kwintesencja power
metalu i zespół zabiera nas do krainy tradycyjnej formy power
metalu, tak więc fani takich formacji jak Masterplan czy Gamma Ray
będą zachwyceni. Agonizer wciąż jest bardzo elastycznym zespołem
i potrafi odnaleźć się w różnych rejonach. Folkowa ballada
w stylu Blind Guardian? Czemu nie. Taki „Haze” to
dobry przykład, że panowie potrafią poruszyć emocje słuchacza.
Coś pięknego. „Sliced” to nowoczesny heavy metal
z mocnym riffem w roli głównej. Taka muzyka zawsze cieszy,
szkoda że coraz ciężej o takiej klasy nowoczesny metal. Emocje nie
opadają w szybkim i zadziornym hicie „Eye of The Storm”.
Agonizer wie jak grać power metal pozbawiony barier i uprzedzeń,
wie jak porwać słuchacza. Połowa płyty za nami, a druga połowa
nie jest wcale gorsza. Melodyjny i energiczny „Trail”
to kolejna power metalowa petarda w wykonaniu fińskiej formacji. Co
może się podobać to liczne przejścia i wyszukane melodie, które
dodają uroku. Panowie wcale nie idą na łatwiznę co często
spotyka inne znane nam zespoły. Wokalista Passi też imponuje swoją
formą i agresywnością. Czyni tutaj cuda i upływ czasu tylko
upiększył jego wokal. Sposób śpiewania i maniera
przypominają styl Ricka Altziego z Masterplan. Na pewno warto
wyróżnić również żywiołowy „Lullacry”,
przebojowy „A lie” czy rozpędzony „Trooper”,
który przywraca wiarę w power metal. Na koniec zespół
postawił na marszowy i rozbudowany „Nothing Changed”.
13 utworów i
godzina materiału wydaje się sporo jak na album z taką muzykę.
Agonizer wybrnął i z tego problemu. Nagrali urozmaicony materiał,
który zawiera przede wszystkim mocne, power metalowe petardy,
które pokazują co to znaczy wysokiej klasy power metal
naszych czasów. Tak powinien brzmieć nowoczesny, agresywny
power metal. Nie brakuje też momentów wzruszających i
pięknych pod względem emocji. Agonizer kazał nam czekać 9 lat na
nowy album, ale warto było. Dopracowali każdy detal i dzięki temu
nie ma mowy o jakiś minusach. Czysta perfekcja i pewien wyznacznik
dla przyszłych pokoleń i obecnych zespołów, które
starają się grać nowocześnie i melodyjnie. Debiut Agonizer zrobił
furorę, ale „Visions of the blind” zapewni im miejsce wśród
najlepszych formacji grających power metal czy też wszelkiego
rodzaju melodyjny metal. Polecam!
Ocena: 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz