Dla wielu fanów polskiego heavy metalu Grzegorz Kupczyk to
wokalista, który przeszedł do historii dzięki Turbo i
„kawalerii szatana”. Warto jednak wziąć pod uwagę, że równie
wielkie sukcesy odnosił i dalej odnosi ze swoim zespołem Ceti. Od
1989 r Ceti nagrał 8 albumów studyjnych i w sumie ostatnie
dokonania Ceti są naprawdę warte odnotowania. Zespół
rozkręcił się jeszcze bardziej, a i za granicami są jeszcze
bardziej rozpoznawalni. Na dobre wyszło zespołowi stawianie na
angielski język. „Ghost of The Universe” czy „brutus Syndrome”
to naprawdę świetne albumy, które oddają to co najlepsze w
heavy/power metalu. Charyzmatyczny wokalista, rozpędzone i zadziorne
partie gitarowe, duża dawka przebojowości i chwytliwych melodie. To
wszystko znakomicie jest eksponowane w Ceti. W tym roku kapela
powraca z nowym albumem w postaci „Snakes of Eden”. W zasadzie
jest to udana kontynuacją dwóch poprzednich krążków,
tak więc nie ma mowy o zaskoczeniu. Każdy kto zna Kupczyka wie
czego można się spodziewać po nowym albumie. Duża dawka
tradycyjnego heavy metalu mocno zakorzenionego w twórczości
Judas priest czy Iron Maiden. Otwieracz „Edge of Madness”
szybko nas o tym przekonuje. Tak powinny zaczynać się albumy
metalowe. Od mocnego wejścia i pokazu prawdziwego pazura. To jest
to. Nieco hard rocka usłyszymy w przebojowym „Notes of
Freedom”, który pokazuje jak zespół dobrze
się bawi i jak lekko przychodzi mu przebój. Grzegorz wokalnie
bardzo dobrze wypada, zresztą do tego już nas przyzwyczaił. Dobrze
to słychać w marszowym „2027”, który ma
coś z Crystal Viper czy Manowar. „Wild & free”
brzmi bliźniaczo podobnie do „Wildest Dreams” Iron maiden. Sporo
z żelaznej dziewicy na pewno uświadczymy również w nieco
progresywnym „Empire of Loss”. Jednym z najlepszych
kawałków na płycie jest bez wątpienia energiczna petarda
„Fire & ice”, który też mocno
zakorzeniony jest w brytyjskim graniu. Nutka power metalu pojawia
się w rozpędzonym „Midnight Rider” i prawdziwym
zaskoczeniem jest tytułowy „Snakes of Eden”,
Zaczyna się typowo bo motywem rodem z płyt Iron maiden, potem
przybiera marszowego tempa i można doszukać się wpływów
Dio czy Deep Purple. Wyszedł z tego naprawdę ciekawy i pomysłowy
kawałek, a przy tym bardzo klasyczny. Więcej judas priest i heavy
metalowego szaleństwa bez wątpienia mamy w „Break down the
rules”. Świetne zwieńczenie świetnego albumu, który
pokazuje że Grzegorz Kupczyk jest w formie. Lata mijają, czasy się
zmieniają, a on dalej gra klasyczny heavy metal, który jest
naprawdę wysokich lotów. Jedna z najlepszych płyt Grzegorza
i to nie podlega dyskusji.
Ocena: 9/10
Wicked Dreams - Iron Maiden?? Jakiś nowy kawałek?��
OdpowiedzUsuńMyślę,że 10/10 to też mało jak na polską kapelę. Doczekaliśmy się profesjonalnego, światowego formatu zespołu. Z tej płyty "Empire Of Loss" powala na kolana !
OdpowiedzUsuńLONG LIVE ROCK N ROLL CETI!
OdpowiedzUsuń