Adrian Eric Weiss dał mi się poznać jako człowiek, który
ma na swoim koncie solowe albumy, członek zespołu Forces at Work, a
także gitarzysta Gloryful. W każdym z tych zespołów
prezentuje coś innego i pokazuje na każdym możliwym froncie, że
ma wiele pomysłów. Potrafi grąc progresywnie, nowocześnie i
stawiając czasami na shredowe granie. W gloryful stawia na agresję,
technikę i przebojowość. Ta niemiecka formacja skupia się na
tworzeniu muzyki z pogranicza heavy/power metalu. Dużą rolę
odgrywają melodie, a także wokal Johny'ego który nadaje
muzyce Gloryful odpowiedniego charakteru. Adrian gra w Gloryful od
2014r, ale słychać jaki ma on ogromny wpływ na ten zespół.
Najlepszym tego przykładem jest bez wątpienia najnowszy krążek
tej formacji. „End of the night” to jeden z najlepszych albumów
tej grupy, jeśli nie najlepszy. Od początku do końca jest równy
materiał i nie brakuje kompozycji, które na długo zostają w
pamięci. Płyta wypchana jest przebojami, ostrymi i chwytliwymi
riffami, co ma tak wielki wpływ na jakość płyty. Solidne, nieco
przybrudzone brzmienie też zdaje swój egzamin. Muzycznie
przypominają nieco Iron Fire czy Nightmare. „This means War”
od razu daje nam do zrozumienia, że zespół idzie na całość
i nie ma zamiaru stosować półśrodków. Zaczyna się
energicznie i od mocnego uderzenia i to mi się podoba. Kawałek
bardzo agresywny i przypomina nawet nieco Gamma Ray czy Primal Fear.
„The Glorriors” ma w sobie więcej rycerskiego
klimatu i więcej przebojowości. Lekki i niezwykle melodyjny
kawałek. Shredmaster i Adrian tworzą naprawdę udany duet gitarowy
i znakomicie to odzwierciedla przebojowy „Heart of Evil”
z pewnymi wpływami Judas Priest. Najostrzejszym utworem na płycie
jest bez wątpienia power/thrash metalowy „Hail to the king”
który ma w sobie coś z Helstar, Helloween czy Manowar. Zespół
wysoki trzyma przez cały album tak więc nie dziwi fakt, że „For
Victory” to kolejny świetny kawałek, z tym że
zabierający nas w rejony Grave Digger. Zaskakuje na pewno stonowany
i nieco bardziej klimatyczny „End of The Night”
stworzony na wzór ballad Blind Guardian. Bardzo dobrze wypada
też rozpędzony „God Againts Man” , który
ma coś z dawnego Wizard. Zespół radzi sobie z rozbudowanymi
i bardziej epickimi kompozycjami co potwierdza świetny „On
Fire”. Na sam koniec mamy kolejną petardą utrzymaną w
stylizacji Crystal Viper czyli „Rise of the Sacred Starr”.
Nie ma słabych punktów i płyta rzuca na kolana swoją
naturalnością i kompozycjami. Jest klasycznie, jest różnorodność
i jest to coś. Gloryful zaskoczył bardzo pozytywnie i mam nadzieje
że to nie ostatni raz.
Ocena: 9.5/10
Ocena: 9.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz