Niemiecki
thrash metal zawsze był mi jakoś bliższy. Kiedy napotykam różnego
rodzaju płyty z tego kręgu, to zawsze w ciemno biorę płyty wydane
przez niemieckie zespoły. Tak ostatnio padło na Ravager z Niemiec,
który działa od 2014r. Panowie grają ostry, dynamiczny,
brudny thrash/speed metal, w którym nie brakuje chwytliwych
melodii i przebojów. Póki co panowie wydali mini album,
a pełnometrażowy krążek w postaci
„Eradicite...Annihilate...Exterminate” ma się ukazać 17 lutego
2017. Już teraz chciałem Wam nieco przedstawić ten album. Panowie
w rzeczy samej stylem przypominają dokonania Sodom, Kreator, a
czasami wykraczają poza teren Niemiec i sięgają po patenty Death
Angel. Nie ma mowy o jakiejś nijakiej papce thrash metalowej
skierowanej do małolatów, którzy mają niskie
wymagania. Każdy kto ceni sobie rasowy, przybrudzony thrash metal
zakorzeniony w latach 80/90 odnajdzie się w muzyce Ravager. Dario i
Marcel stawiają na ostre i bezkompromisowe riffy, ale przy tym nie
zapominają o zróżnicowaniu i przebojowości. Kompozycje są
szybkie i niezwykle melodyjne. Phipsi to bardzo dobry i utalentowany
wokalista, który napędza ten zespół. Dobrze to
słuchać w „Human Sacrifice”. Techniczny i ostry
riff to atut otwieracza „Born The Cross” i to jest
thrash metal taki w starym stylu. Duch Kreator można poczuć w
rozpędzony „Deathbringer”, który jest
przesiąknięty złością i agresją. Więcej heavy metalu i
melodyjności uświadczymy w bardziej złożonym „War without
end” czy przebojowym „Superior Forces”.
Druga część płyty to przede wszystkim energiczny „Unknown
Dreams”, bardziej toporny „Trapped Inside”,
czy złowieszczy „Alarm Clock terror”, który
zamyka ten album. Jest kilka aspektów, które zespół
musi podciągnąć i rozwinąc. Jednak jak na debiut to jest to udany
album, który zadowoli fanów ostrego thrash metalu w
stylu Kreator czy Sodom.
Ocena: 7.5/10
Ocena: 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz