Strony

niedziela, 5 lutego 2017

EMERALD - Reckoning Day (2017)

Muzyka szwajcarskiego bandu Emerald nie jest niczym odkrywczym i w zasadzie jakoś nie wyróżnia się na tle innych zespołów grających heavy metal z domieszką power metalu. Choć Emerald nie kryje zamiłowania do twórczości Omen, Iron maiden, Savatage, Judas Priest, Warlord czy Jag Panzer to jednak starają się mieć swój własny styl i brzmieć świeżo. Zespół działa od 1995 r i cały czas wydaje solidne płyty, które potrafią zaskoczyć wyrównanym poziomem i przebojowością. Emerald to machina, która działa bez usterek i póki co nie zardzewiała. Ostatni album ukazał się w 2012 r, jednak kiedy udało się zebrać nowy skład to i zespół wrócił z nowym albumem zatytułowanym „Reckoning Day”.

Okładka jest prosta i taka w klimatach Iron Maiden, a brzmienie mocno osadzone w latach 80. Muzycznie Emerald nie zmienił się w przeciągu tych 5 lat i dalej gra swoje. Choć słychać, że dokonali kilka kosmetycznych zmian. Pojawiają się bardziej złożone i wyrafinowane solówki Michaela i Juliusa. W roli nowego wokalisty sprawdza się na pewno Mace Mitchel, który zastąpił George'a Calla. Odnajduje się w wysokich rejestrach, a dodatkowo potrafi śpiewać zadziornie i agresywnie. Nowy nabytek wlał sporo świeżości do muzyki Emerald. Sam album śmiało nawiązuje do najlepszych dzieł zespołu i trzyma poziom poprzednich wydawnictw.

Zawartość to ponad 60 minut soczystego heavy/power metalu, gdzie druga część płyty to koncept „The burguardian wars”, który bazuje na noweli „Der lowe von burgund” napisanej przez klawiszowca Thomasa Vauchera.

Płytę otwiera zadziorny i ostry „Only the ripper wins”, który nawiązuje do heavy metalu amerykańskiego spod znaku Helstar czy Omen, ale też Judas Priest. Tutaj klasę pokazuje Mace, którego wokal jest idealnie do tego co gra Emerald. Duża dawka melodyjności, energii pojawia się w żywszym „Black Pyramid”, gdzie zespół nie kryje zamiłowania do twórczości Iron Maiden. Wokalista George Call daje gościnny występ w przebojowym i bardziej power metalowym „Evolution In reverse”, który jest jednym z najmocniejszych momentów na płycie. Odrobina toporności i mroku dodaje smaku zadziornemu „Horns Up”. Ten utwór potrafi oczarować słuchacza prostym i chwytliwym refrenem. Dawny wokalista daje o sobie znać jeszcze raz w bardziej energicznym „Through The Storm”. Nawet kiedy zespół zwalnia i stawia na epicki charakter to i tak potrafią zaskoczyć fana i pokazać klasę. Świetnie to obrazuje „Ridden by fear” czy w tytułowym „Reckoning Day”. Do udanych utworów na pewno warto zaliczyć rozbudowany i bardziej progresywny „Reign of steel”. Całość zamyka epicki i klimatyczny „Signum dei”.

Niby są zminy, niby tyle czasu minęło od ostatniego dzieła w postaci „Unleashed”, ale Emerald dalej jest sobą. Nowy wokalista Mace wlał trochę świeżości i agresji do muzyki szwajcarów. „Reckoning day” to przede wszystkim równy i zróżnicowany album, który dobrze się słucha. Nie można pominąć tego dzieła w roku 2017.

Ocena: 8/10

1 komentarz:

  1. https://www.facebook.com/unityessenceofrock
    Tak podrzucam,bo nie wiem co o tym sadzic.Nie slychac polskiego akcentu,a to juz 90% sukcesu.

    OdpowiedzUsuń