Troszkę się nazbierało zespołów grających w stylu Manowar, ale wciąż do czołówki najlepszych należy niemiecki band o nazwie Wizard. Działają od 1989 r i mają na swoim koncie 11 albumów, z czego najnowszy krążek "Fallen Kings" ukazał się w tym roku. Ostatnie dwa wydawnictwa, były poprawne, ale brakowało tego epickiego klimatu zakorzenionego w twórczości Manowar, tych bojowych chórków i chwalenia heavy metalu i odyna. Brakowało tych wszystkich smaczków, z których był znany Wizard od samego początku. Każdy z fanów marzył o powrocie do korzeni, do poziomu i stylu z "Odin" czy "Thor". Nadzieja pojawiła się w raz z promocją "Fallen Kings". Wtedy zespół udostępnił obiecujące próbki nadchodzącego albumu. Można było wyczuć, że band chce wrócić do swojego najlepszego okresu i znów tworzyć epicki heavy/power metal przesiąknięty twórczością Manowar.
Rzeczywiście"Fallen Kings" jest najlepszym albumem niemieckiej formacji od czasów "Thor" czy może sięgając "Odin". Jest bardziej klasycznie, bardziej epicko i bardziej w stylu Manowar co ucieszy fanów starych płyt Wizard. Zespół znów stawia na przebojowość, mocne, epickie riffy i podniosłe refreny. Słychać, że jest to płyta z kręgu epickiego heavy/power metalu. Zresztą już klimatyczna okładka "Fallen Kings" przypomina stare okładki typu "Odin". Do tego wszystkiego mocne, soczyste brzmienie które uwydatnia jego atuty. Wizard to przede wszystkim charakterystyczny wokal Sven D'Anna, a także zgrany duet gitarowy Micheal i Dano. Na płycie dzieje się sporo i roi się od ciekawych melodii, ostrych riffów, czy urozmaiceń. To wszystko składa się na równy i zapadający w głowie materiał. Każdy utwór to perełka i uczta dla fanów Wizard.
Na sam start dynamiczny "Liar and Betrayer", który promował ten album. Strzał w dziesiątkę, bowiem kawałek mocno nawiązuje do "Odin". Prosty, ostry riff, epicki klimat, przebojowe solówki i spora dawka dynamiki. Spokojny i mroczny "We are The masses" to marszowy kawałek o epickim charakterze. Tutaj czuć właśnie te inspiracje Manowar. Brzmi to obłędnie. Na płycie nie brakuje ostrych, power metalowych petard i kolejnym tego dowodem jest rozpędzony "Live Your Life". To jest Wizard za jakim tęskniliśmy. "Brothers in Spirit" to z kolei stonowany i bardziej true metalowy kawałek, który potrafi uraczyć nas epickim klimatem. Prawdziwym kilerem na płycie jest energiczny "White Wolf", który śmiało mógłby znaleźć się na "Odin". Dawno Wizard nie grał tak z ikrą. Zespół błyszczy w marszowym i epickim "Wizard until the end", który jest znakomitym nawiązaniem do najlepszych lat Manowar. Jest przebojowo, a przy tym bardzo melodyjnie. Kolejny hit na płycie. Nutka toporności to mocna strona dynamicznego "Let us Unite' oraz złowieszczego "Frozen Blood", który jest jednym z najdłuższych i urozmaiconych kawałków na płycie. Całość zamyka energiczny "You're the king", który idealnie wieńczy ten album.
Troszkę minęło za nim Wizard wrócił na właściwie tory, ale warto było czekać. "Fallen kings" to album na miarę klasycznych wydawnictw Wizard. Najlepsze dzieło od czasów "Thor". Płyta jest wyrównana, dynamiczna, epicka i w zasadzie każdy utwór to perełka. Warto obczaić najnowsze dzieło Wizard!
Ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz