Co raz więcej kapel próbuje sił w glam metalu z nutką hard rocka i różnie to się kończy. Jedni odnoszą sukces, drudzy ponoszą klęskę. W przypadku szwedzkiego Crazy Lixx mamy prawdziwy sukces. Zespół przykuł uwagę słuchaczy i pokazał, że jest wartościowym bandem, który wie jak zagrać glam metal na wysokim poziomie. Panowie czerpią garściami z Motley Crue, Def Leppard,Guns 'n Roses czy Aerosmith, a przy tym nie tworzy żadnej kalki tamtych zespołów. Crazy Lixx jest sobą i dobrze sobie radzi w tej dziedzinie. Najnowszy album zatytułowany "Ruff Justice" jest jednym z ich najlepszych wydawnictw. Tego nie można przegapić, zwłaszcza jeśli lubi się lata 80 i wyżej wymienione zespoły.
Crazy Lixx zadbał o promocję nowego albumu, bo w zasadzie wszędzie było o nim głośno i to jeszcze przed premierą wydawnictwa. Tak więc nie można było przegapić Crazy Lixx i ich zapowiedzi "Ruff Justice". Okładka i brzmienie mocno jest wzorowane na latach 80 i w zasadzie to się tyczy też muzyki, która jest zawarta na płycie. Płytę otwiera "Wild Child" i tutaj gitarzyści dają czadu. Jens i Chrissen stawiają na klasyczne rozwiązania, na prostotę i przebojowość. To się sprawdza, bo już od razu na myśl przychodzą znane kapele z lat 80. Chórki jak i wokal Dannego rexona przywołują na myśl twórczość Def Leppard. W "XIII" mamy więcej luzu i komercyjności, ale to wciąż hard rock na wysokim poziomie. Nieco lżejszy "Walk the Wire" pokazuje, że zespół potrafi zaskoczyć i grać nieco w innym stylu. "Killer" to z kolei spokojna i klimatyczna ballada, która jest piękna i wzruszająca. Z mocniejszych utworów mamy rytmiczny "Hunter of the heart", zadziorny "Snakes in Paradise" czy żywiołowy "Kiss of Judas", który jest moim faworytem. Na sam koniec mamy rockowy "Live before i die".
Nie ma tutaj oryginalności, bo to wszystko już gdzieś było i to wiele razy prezentowanie. Jednak crazy Lixx przywraca stare dobre czasy glam metalu i hard rocka. Jest klimat lat 80, ta lekkość i przebojowość, która jest niezbędna. Prosta i szczera muzyka, która każdego zadowoli. Gorąco polecam "Ruff Justice".
Ocena: 8.5/10
Crazy Lixx zadbał o promocję nowego albumu, bo w zasadzie wszędzie było o nim głośno i to jeszcze przed premierą wydawnictwa. Tak więc nie można było przegapić Crazy Lixx i ich zapowiedzi "Ruff Justice". Okładka i brzmienie mocno jest wzorowane na latach 80 i w zasadzie to się tyczy też muzyki, która jest zawarta na płycie. Płytę otwiera "Wild Child" i tutaj gitarzyści dają czadu. Jens i Chrissen stawiają na klasyczne rozwiązania, na prostotę i przebojowość. To się sprawdza, bo już od razu na myśl przychodzą znane kapele z lat 80. Chórki jak i wokal Dannego rexona przywołują na myśl twórczość Def Leppard. W "XIII" mamy więcej luzu i komercyjności, ale to wciąż hard rock na wysokim poziomie. Nieco lżejszy "Walk the Wire" pokazuje, że zespół potrafi zaskoczyć i grać nieco w innym stylu. "Killer" to z kolei spokojna i klimatyczna ballada, która jest piękna i wzruszająca. Z mocniejszych utworów mamy rytmiczny "Hunter of the heart", zadziorny "Snakes in Paradise" czy żywiołowy "Kiss of Judas", który jest moim faworytem. Na sam koniec mamy rockowy "Live before i die".
Nie ma tutaj oryginalności, bo to wszystko już gdzieś było i to wiele razy prezentowanie. Jednak crazy Lixx przywraca stare dobre czasy glam metalu i hard rocka. Jest klimat lat 80, ta lekkość i przebojowość, która jest niezbędna. Prosta i szczera muzyka, która każdego zadowoli. Gorąco polecam "Ruff Justice".
Ocena: 8.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz