Strony

niedziela, 5 listopada 2017

FORCE MAJEURE - The Rise of Starlit Fires (2017)

Finlandia ma to do siebie, że wie jak grać melodyjny power metal. Wiele kapel z tamtego rejonu zalicza się do grona najlepszych. Jeśli ktoś lubi muzykę z pogranicza Dark Moor, Stratovarius, Edguy czy Firewind, ten z pewnością pokocha to co gra fiński Force Majeure. Formacja działa od 1998 r i dorobiła się 3 albumów i na ten najnowszy zatytułowany "The rise of starlit fires" przyszło czekać fanom 6 lat. Jednak warto było, bo w zamian dostajemy najlepszy krążek tej formacji, który jednocześnie zaliczam do grona najlepszych płyt roku 2017. Płyta ma niezwykły klimat, świetne brzmienie i w zasadzie jest dopracowana do perfekcji. Bez wątpienia wiele zrobili w tym kierunku muzycy. Marcus Lang z Excalion to specjalista jeśli chodzi o wokal i odnajduje się w górnych partiach jak i w tych niskich. Jego partie przyprawiają o ciarki i sporo wnoszą do muzyki finów. Na krążku znajdziemy 8 kawałków, które razem tworzą spójną całość. Otwierający "Gemini Rising" oczarowuje nas mrocznym klimatem i podniosłością. Tutaj słychać nawiązania do symfonicznego power metalu. Kto lubi Helloween czy Gamma Ray ten z pewnością pokocha energiczny "Apocalyptic Hearts", który niszczy obiekty swoją dynamiką i przebojowością. Słodszy "Blessed by the wolfs" to już taki wypisz wymaluj Stratovarius, choć i tutaj nie brakuje energii i pazura.Popis wokalny Marcusa mamy w progresywnym "The great Starfall", zaś kolos "Church of steam" ma coś z Sabaton. Drugi kolos w postaci "The darkening" skierowany jest na mroczny klimat, a całość zamyka "Subartic shadows", który również pokazuje co to znaczy power metal w najlepszym wydaniu. Bardzo dobrze zagrany power metal i wszystko jest tak jak być powinno. Wyrazisty wokalista, sporo chwytliwych solówek i riffów, no i te szybkie tempo. Płyta bez błędna i okazuje prawdziwe piękno tego gatunku. Można brać w ciemno.

Ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz