"Way of the road" to już 3 album kanadyjskiej formacji Skull Fist. Sama okładka nie rzuca się w oczy, wręcz ciężko ją skojarzyć z heavy metalowym rynkiem. Na szczęście zawartość nowego krążka jest zupełnie inna. Czuć chęć powrotu do jakości z debiutu. Jest heavy/speed metal wzorowany na latach 80 i jest duża dawka energii. W zasadzie jest to stary dobry Skull Fist, który znamy z "Head of the pack". Bez zmian pozostał fakt, że to Zach Slaughter jest motorem napędowym zespołu. To właśnie jego charakterystyczny i wysoki głos rzuca się od razu i nie da się pomylić z innym bandem. Na płycie znajdziemy 9 kawałków dających 5 minut muzyki. Muzyki za dużo nie ma, ale przez to nie ma powodów do narzekania. Materiał szybko przelatuje i na długo zapada w pamięci. Przede wszystkim na plus jest mocne otwarcie płyty rozpędzonym "You belong to me". Bardzo dobrze wypada nieco hard rockowy "No more running", który jest bardziej komercyjnym kawałkiem. Jeszcze ciekawiej brzmi energiczny i dynamiczny "I am Slave", który oddaje piękno speed metal. Na taki Skull Fist zawsze warto czekać. Zaskoczenie można przeżyć, kiedy wkracza ponury, mroczny "Witch Hunt" w którym słychać nawiązania do twórczości Grand Magus czy Black Sabbath. Casey znakomicie prowadzi partie basowe w marszowy "Way of the road". Kolejnym wartym uwagi kawałkiem jest speed metalowa petarda w postaci "Better late than never", który pokazuje w czym band najlepiej się czuje. "Dont cross me" to zadziorny kawałek z mocnym riffem i jest to kolejny ukłon w stronę debiutanckiego krążka. Całość zamyka melodyjny i chwytliwy "Stay True", który odzwierciedla styl i jakość "Way of the road", który jest hołdem dla lat 80. To pozycja skierowana do maniaków heavy/speed metalu, jak i dobrego hard rocka. Bardzo udana mieszanka i w efekcie dostaliśmy album równie udany co debiut. Brawo panowie!
Ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz