Strony

wtorek, 29 stycznia 2019

KING DIAMOND - Songs For the dead Live (2019)

To już 12 lat mija od czasu wydania ostatniego albumu Kinga Diamonda. Każdy z fanów nie może doczekać się nowego pełnometrażowego wydawnictwa. Problemy zdrowotne pokrzyżowały nieco plany króla horror metalu. Jednak na dzień dzisiejszy trwają pracę nad nowym materiałem, a w międzyczasie King Diamond raczy nas kompilacjami, czy właśnie albumem koncertowym. Ten najnowszy koncertowy album zatytułowany "Songs for Dead live" został zarejestrowany w Filadelfii w 2015 roku. Była to trasa podczas, której King zagrał w całości jeden ze swoich kultowych albumów, czyli "Abigail".  Kawałki z tej płyty brzmi znakomicie. Mimo upływu czasu jest to wciąż heavy metal wysokich lotów. Kiedy na scenie mamy ciekawą oprawę i Kinga tworzącego oprawę niczym z horrorów, to trzeba przyznać że są to doznanie o wiele lepsze niż przy słuchaniu studyjnego albumu. Co ciekawe King mimo swoich lat brzmi wybornie, co słychać choćby w klimatycznym "Arrival". Górne rejestry są po prostu imponujące. Jeszcze lepiej wypada "The Family Ghost", który w pełni oddaje styl w jakim obraca się King Diamond.  Miło jest popatrzeć jak King znakomicie bawi się na scenie podczas tego kawałka. No jest moc, a wykonanie po prostu perfekcyjne. Popis formy wokalnej King daje w "Abigail", który wymiata mimo tylu lat. Oprócz "Abigail" mamy tutaj też kawałki które można zaliczyć do tych najlepszych i najbardziej znanych. Mamy rozpędzony "Welcome Home", który na żywo zawsze robi ogromne wrażenie.  Miło jest też usłyszeć przebojowy "Eye of the witch" , który przyprawia o ciarki za sprawą klimatycznych partii klawiszowych.  Nie mogło też zabraknąć kawałków z okresu Mercyful Fate i miło jest usłyszeć "mellisa" czy właśnie "Come to the sabbath".  Andy Larocque i Mike Wead dają czadu przez cały koncert i można doznać szoku, że są w tak znakomitej formie. Setlista jak najbardziej udana, forma muzyków imponuje i całościowo "Song for the dead Live" to zgrabnie przyrządzony album koncertowy. Jednak to nie jest jeszcze to na co czekam. To już najwyższa pora na nowy materiał. Pozycja obowiązkowa dla fanów Kinga, ale i też fanów dobrych albumów na żywo. Gorąco polecam.

Ocena: 9/10

1 komentarz: