Kanadyjski Antioch w tym roku wraca z trzecim wydawnictwem, które nosi tytuł "Antioch 4: Land of no Kings" i jest to pozycja skierowana do fanów klasycznego heavy metalu. Sama muzyka Antioch przypomina poniekąd dokonania Judas Priest, Accept, Manowar czy Iron maiden. Tak więc mamy tutaj do czynienia z klasycznym i przesiąkniętym latami 80 heavy metalem. Zespół grać potrafi i wie jak grać na dobrym poziomie. Na nowej płycie słychać jak band dobrze się sprawdza w takim graniu, a ich doświadczenie przemawia za tym.
Nowe dzieło Antioch to płyta wyrównana i przemyślana. Nie brakuje mocnych riffów, intrygujących melodii i klasycznych rozwiązań. Nie ma tutaj słabych utworów i każdy z nich to znakomita przygoda do lat 80. "Land of no kings" to przede wszystkim znakomita kontynuacja "Wings and warlocks".
Otwieracz "Screams in the north" to energiczny i zadziorny utwór, który znakomicie nawiązuje do twórczości Judas Priest. Jeszcze ciekawiej wypada przebojowy "Beware the black hand", który zaskakuje lekkością i hard rockowym feelingiem. Kolejnym killerem na płycie jest zadziorny "Land of no kings" i tutaj band pokazuje pazur. Znakomicie w tym wszystkim odnajduje się wokalista Nichollas. Wysokie rejestry w jego wykonaniu są imponujące. Właściwy człowiek na właściwym miejscu.Gitarzysta Alex Dupois wie jak porwać słuchacza i jak odtworzyć klimat lat 80. Najlepszym tego dowodem jest rozpędzony, wręcz speed metalowy "Dungeon Runner". Echa Accept mamy w hard rockowym "Thunder in Hell". Płytę zamyka dynamiczny "One for the grave" i to bardzo udane podsumowanie tej płyty.
Nowy album Antioch to płyta udana i poukładana. Nie brakuje rasowych hitów jak i killerów, a całość jest niezwykle równa. Płyta ta to prawdziwa uczta dla fanów lat 80. Gorąco polecam!
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz