Strony

piątek, 21 lutego 2020

THE UNITY - Pride (2020)

Kai Hansen skupił się na Helloween i Gamma Ray ma póki co postój. Nic dziwnego, że Henjo Richter i Michael Ehre spełniają się w The Unity. Band powstał w 2016r i to w sumie na gruzach Love.Might. Kill. Stylistycznie te dwa zespoły mają wiele wspólnego ze sobą. The unity nie boi się mieszać melodyjnego metalu, power metalu i hard rocka, a przy tym brzmieć świeżo i nowocześnie. "Pride" to najnowsze dzieło tej formacji i jest to udana kontynuacja "Rise".

Po dwóch latach przyszedł czas na nowy album i The unity trzyma się swojego stylu i nie ma tutaj niespodzianki. Mamy szybsze utwory, jak i bardziej stonowane. Całość łączy mocne, nowoczesne brzmienie, które nadaje całości niezłego pazura i zadziorności.  Henjo i Stefan w dalszym ciągu zasypują nas ciekawymi partiami gitarowymi i nie brakuje tutaj intrygujących melodii czy złożonych solówek. W tej sferze dzieje się tutaj sporo i nie ma co narzekać na warstwą instrumentalną. Taki skład uzdolnionych i doświadczonych muzyków zapewnia wysoki poziom muzyki i tak też jest.  To melodyjny heavy/power metal z górnej półki.W The unity najbardziej kocham charyzmę i styl śpiewania Jana Manenti.

Mamy tutaj kilka killerów i jednym z nich jest "Hands of Time" i tutaj band pokazuje jak znakomicie można wymieszać patenty Pretty Maids i Primal Fear. Znakomity, energiczny kawałek w power metalowej oprawie. Zwalniamy tempo w melodyjnym "Line and Sinker", który zabiera nas w hard rockowy świat The Unity. Elementy Gamma ray można wyłapać w szybkim i pozytywnym "We dont need them here". Mamy też spokojny, marszowy "Angel of Dawn" i tutaj mamy jeszcze inny klimat. Ciekawe aranżacje i pomysłowe melodie czynią ten utwór również bardzo mocnym punktem płyty. Henjo Richter potrafi tworzyć power metalowe killery i ten jego charakterystyczny styl słychać w rozpędzonym "Damn Nation". Utwór to prawdziwa petarda i znakomicie nawiązuje do twórczości Gamma Ray. Dalej mamy marszowy "Wave of fear", który też robi dobrze wrażenie swoim wyrazistym riffem. Uroczy jest też melodyjny i przebojowy "Guess how i hate this", który zawiera to co najlepsze w The unity. Co za hit.  Dużo Primal Fear czy Judas Priest można wyłapać w agresywnym "Scenery of hate". Całość zamyka rockowy "You dont walk alone" i to jest bardzo dobre podsumowanie całej płyty.

"Pride" to kolejna perełka w wykonaniu The unity. Znakomity skład, który rozumie się i wie co chce grać. Kocham taką mieszankę power metalu i melodyjnego metalu z nutką hard rocka. Wszystko zagrane z polotem i pomysłem.  Chce więcej !

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz