Strony

środa, 8 lipca 2020

DEADLINE - Cathedral Point (2020)

Pozwólcie że zabiorę Was do Afryki Południowej, bo jak się okazuje tam właśnie narodziła się nowa gwiazda. Deadline to kapela, która powstała w 2014r i choć debiut może nie powalał, to teraz drugie wydawnictwo w postaci "Cathedral Point" to zupełnie inna bajka. Band wykorzystuje elementy hard rocka, jednak jak słychać na tym albumie to nie hard rocka im w duszy gra. Bliżej im do kapel typu Striker czy SkullFist, choć jest też coś z takiego Riot City czy Traveler. Deadline to band z pierwszej ligi i ich najnowsze dzieło "Cathedral point" może namieszać w tym roku.

W zespole spustoszenie sieje wokalista Jessy Switchblade, który wymiata swoim stylem śpiewaniem, charakterem i zadziornością. Jego głos jest mocnym punktem tej kapeli i to na 'Cathedral point" jest mocno eksponowane. Za sprawą partii gitarowych odpowiadają Raven Chaos, Skullprit oraz Judge mental. Panowie stawiają na klasyczne patenty, ale nie ma kopiowanie kogoś na siłę. Wszystko zagrane z polotem, z fantazją i duchem lat 80.  Co za zgranie i technika. Panowie znają się na rzeczy. Co mnie też się tutaj podoba to mocne, ale takie niby banalne brzmienie, w którym wszystkie instrumenty brzmią tak oldschoolowo. Do tego jeszcze świetna, klimatyczna okładka, a to dopiero początek.

Sam materiał jest dopieszczony i ciężko mówić tutaj o jakiś wadach. Into "Cathedral Point" to ciekawe otwarcie, które bardziej nasuwa płyty Kinga Diamonda. Jednak band zabiera nas w inne rejony. "Hope 'n Pray"  to właśnie przykład, gdzie band łączy klasyczny heavy metal, nwobhm i hard rock. Mocny riff, zadziorne partie gitarowe i wciągający refren sprawiają że już na wstępie mamy rasowy przebój. Brawo Deadline co za majstersztyk. Dobrze wypada też prosty i rytmiczny "Dark Divination", który przemyca patenty Judas Priest. Takich utworów jak "Before i die" w swoim życiu się słyszało bardzo dużo, ale i tak ten utwór zachwyca swoją melodyjnością i przebojowością. Kolejny hicior to "Only strong survive", ale i tak moim faworytem został nieco ostrzejszy i bardziej stonowany "Shapeshifter". Band pokazuje pazur w "The watchers"  i to świetne zakończenie płyty, bo podsumowuje płytę i styl Deadline.

"Cathedral Point" to naprawdę świetnie zagrany album, który imponuje dynamiką i przebojowością. Od początku do końca płyta zachwyca i to pod każdym względem. Płyty słucha się jednym tchem i jestem w szoku że w Afryce południowej powstał taki album. To trzeba znać !

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz