Strony

niedziela, 24 stycznia 2021

WOLF SPIDER - V (2015)


 Nikt się nie spodziewał, że nasz kultowy Wolf Spider kiedykolwiek wróci, jednak życie potrafi pisać różne ciekawe scenariusze. Po 20 letniej przerwie kapela się reaktywowała i owocem powrotu był kolejny album w ich dyskografii, czyli "V". Jak nazwa wskazuje to już 5 wydawnictwo i choć band dalej trzyma się stylistyki heavy/thrash metalowej w progresywnej oprawie, to jednak to już nieco inna muzyka. Band stara się brzmieć nowocześnie, bardziej współcześnie. Jednym się spodoba, a innym niekoniecznie.

Wolf Spider na tym albumie tworzą gitarzyści : Maciej Matuszak i Piotr Mańkowski, Beata Polak na perkusji, Mariusz Przybylski na basie i szkoda, że Jacek Piotrowski nie utrzymał swojej pozycji wokalisty. No, ale Maciej Wróblewski z Titanium też daje radę i przypomina nieco głos Johna Busha z ery w Anthrax. Bardzo specyficzny głos, który nieco złagodził charakter zespołu.

Znajdziemy na "V" połamane melodie, techniczny thrash metal i elementy progresywności, więc styl aż tak mocno się nie zmienił. Jakość już jednak nie ta i sam klimat płyty już jest inny. Band poszedł w kierunku nowoczesności i współczesnych rozwiązań. "V" nie ma też przebojowości i agresywności z poprzednich płyt.

Płytę otwiera wyjątkowy dobry "Its Your time", który przypomina dokonania Megadeth, czy Anthrax z ery Busha. Niby jest tutaj thrash metal, ale dominuje stylistyka heavy metalowa. Agresywny, a zarazem melodyjny kawałek. Za bardzo przekombinowany jest "Who am i?", który ma ciekawe rozegrane partie solówkowe gitarzystów. Komercyjny "What if?", który brzmi troszkę jak parodia Metaliki pokazuje, że to już nieco inny Wolf Spider niż ten który ja pokochałem za poprzednie płyty. Pozytywne emocje wywołuje agresywny i dynamiczny "Phoenix", który zachwyca mocnym riffem. Echa starych płyt można wyłapać w urozmaiconym i nieco bardziej progresywnym "Vacuum". Na płycie znajdziemy jeszcze przesiąknięty Megadeth "Slepless" i agresywny "New Freakality", w którym band przemyca też troszkę melodyjności i patentów Anthrax.

Niby jest agresywnie, niby nie brakuje melodii i Wolf Spider stara się trzymać swojej stylistyki, to jednak "V" nie zapada w pamięci. Album jest za długi, za bardzo przekombinowany i za nowoczesny. Zabrakło troszkę pomysłu na kompozycje i bardziej zapadające partie gitarowe. Solidny album w klimatach heavy i thrash metalu, który jest tylko cieniem wielkich płyt Wolf Spider.

Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz