Strony

czwartek, 25 lutego 2021

ALICE COOPER - Detroit Stories (2021)


 Alice Cooper to ikona rocka i tego mu nikt nie odmówi. Jego charyzma, styl śpiewania i image są rozpoznawalne na całym świecie. Cenię go i uwielbiam jego głos, ale nie cała jego twórczość mi leży. Wiem natomiast jedno. Ostatni album zatytułowany "Paranormal" z 2017r to jeden z jego najlepszych albumów. Tym bardziej zacząłem wypatrywać nowy krążek.  "Detroit stories" to bez wątpienia kolejny mocny przystanek w dyskografii Alice Coopera i faktycznie ma klimat starego Detroit. Jest dobrze, nawet bardzo dobrze, ale "Paranormal" nie przebija.

Brawa się należą za świetnie dopracowane brzmienie, które brzmi hołd dla lat 70 czy 80. No i do tego mamy naprawdę klimatyczną i pełną grozy okładkę. Muzyka zawarta na płycie jest oldschoolowa i nie brakuje hitów. Już otwieracz "Rock'n Roll" dobrze nastraja słuchacza. To stary dobry rock i przychodzą na myśl lata 70. Niektóre kawałki na płycie pochodzą z mini albumu "Breadcrumbs" z 2019r i tak właśnie jest z dynamicznym i niezwykle zadziornym "Go man Go". Nawet podoba mi się komercyjny i utrzymany w stylu lat 60 "Our love will change the world".  Coś z Ac/Dc mamy w prostym i rytmicznym "Hail Mary" i to kolejny mocny kawałek z tej płyty. Mamy też elektryzujący "Detroit rock city", który również jest znany fanom z mini albumu.  Tak to jest kwintesencja hard rocka. Pojawiają się elementy bluesa w stonowanym i nieco ponurym "Drunk and in love". Nie brakuje hitów na płycie i każdy utwór trzyma naprawdę dobry poziom. Moim osobistym faworytem został "Shut up and rock", który znów mocno nawiązują do twórczości Ac/Dc.

4 lata czekania na nowy album Alice Coopera, ale warto było czekać. Album jest naprawdę solidny i bardzo rockowy. Mamy hity i urozmaicony materiał, a to przedłożyło się na jakość i łatwy odbiór "Detroit stories". To już kolejny naprawdę wartościowy album w dyskografii tej gwiazdy rocka.

Ocena: 7.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz