Strony
▼
sobota, 27 marca 2021
ARION - Vultures die Alone (2021)
Na 9 kwietnia przewidziana jest premiera 3 albumu fińskiej formacji Arion. To ważna data nie tylko dla fanów melodyjnego heavy/power metalu z nutką symfonicznego metalu. To również istotna data dla Arion, bo to ich największe osiągnięcie. Band wystrzegł się tych wad, które dyskwalifikowały ich poprzednie płyty. Było za słodko, za bardzo młodzieżowo i bez wyrazu. Teraz to się zmieniło i "Vulture die alone" to nie tylko najlepszy album Arion, ale jeden z najlepszych albumów wydanych w roku 2021.
Band imponuje dojrzałym materiałem, niezwykłą przebojowością i dynamiką. Co za zmiana i co za dbałość o detale. Kapela przeszła niesamowitą przemianę, choć dalej zostajemy w obrębie melodyjnego metalu z domieszką power metalu i symfonicznego metalu. Całość brzmi nowocześnie i zarazem klasycznie. Czuć zmiany, ale skład dalej ten sam co nagrał dwa wcześniejsze albumy. Aivo Kaipainen tym razem porzuca młodzieżowe riffy i banalne, nijakie melodie na rzecz dojrzałych podniosłych motywów, a wszystko jest rozegrane z polotem i lekkością. Jest pazur, jest niezwykła dawka przebojowości i do tego Aivo trzyma się nowoczesnego brzmienia. Słychać nawiązania do Orden Ogan, Bloodbound, Arthemis, czy Dynazty. No i jest jeszcze czarujący wokalista Lassi, który brzmi dojrzale i tym razem buduje napięcie i nadaje całości podniosłego charakteru. Oj dzięki niemu album zyskuje na epickości.
Materiał jest dopracowany i tworzą go killery. Tutaj nie ma miejsca na wypełniaczy czy nietrafione pomysły. Już start w postaci "Out of my life" to prawdziwa dawka emocji, ale przede wszystkim czysta rozrywka. Jest zadziornie, ale zarazem bardzo melodyjnie. Arion wyrósł na gwiazdę melodyjnego metalu. Symfoniczny metal w najlepszym wydaniu dostajemy w przebojowym "break my chains" i tutaj można doszukać się elementów Orden Ogan. Noora Louhimo daje niezły występ w "Bloodline" i znów jest zadziornie i przebojowo. Cieszy, że nie jest to jakaś kopia Battle Beast, który ostatnio nie błyszczy. Przebój goni przebój i taki "Im here to save You" to znakomity hołd dla twórczości Dynazty. Jest też miejsce na agresję i nowoczesny power metal co potwierdza "a vultures dies alone". Jednym z najlepszych kawałków na płycie jest prosty i niezwykle zadziorny "I don't fear You". Całość wieńczy lekka i nastrojowa ballada "Until eternity ends".
Jedna z największych niespodzianek tego roku. Arion nagrał niezwykle przebojowy i urozmaicony materiał. Płyta brzmi nowocześnie i zachwyca swoimi chwytliwymi melodiami. Band nagrał dojrzały i przemyślany krążek, który od początku do samego końca imponuje wykonaniem i aranżacjami. Oby taki poziom utrzymali na kolejnych wydawnictwach. Brawo Arion! Bardzo dobra robota!
Ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz