To było do przewidzenia, że w roku 2021 ukaże się nowy album Ice War, który prowadzi Jo Capitalicide. Najnowszy album zatytułowany "sacred land" przewidziany jest na 18 maj 2021, jednak już teraz chce przybliżyć Wam nieco to co nas czeka słuchając ten album. To dalej solidny heavy metal, który zabiera nas w rejony lat 80.
Mam uczucie dejavu słuchając nowego albumu Ice War. "Sacred land" brzmi bardzo podobnie do poprzedniego wydawnictwa "destroyer, destroyer"z 2020r. Styl i jakość nie zmieniła się. To wciąż tylko solidny album heavy metalowy, który nie ma szans przebić silną w tym roku konkurencją. Brakuje elementu zaskoczenia i jakiś pomysłowych zagrywek gitarowych. Co może imponować to elementy doom metalu, czy epic metalu. Skojarzenia z Manilla Road czy Cirith Ungol są jak najbardziej na miejscu.
Na wstępie dostajemy stonowany otwieracz "Sacred Land" i od razu można wyłapać elementy epic metalu czy doom metalu. Mroczny feeling robi swoje. Echa Candlemass czy może nawet i Black Sabbath można uchwycić w ponurym "Nuclear Gods". Ciekawy pomysł na sam utwór, tylko aranżacje wypadałoby nieco dopracować. W podobnych klimatach utrzymany jest "Black Horse" czy 6 minutowy "Blood and flames". Całość wieńczy mroczny i marszowy "Slay the beast". Ten kawałek idealnie podsumowuje nowy materiał.
"Sacred Land" to może nie najlepszy album heavy metalowy roku 2021, ale muszę przyznać że Jo nagrał bardzo udany krążek, który oddaje w pełni styl doom metalu czy epic metalu. To porządna porcja muzyki w klimatach Cirith Ungol czy Manilla Road. Płyta troszkę bardziej dopracowana od poprzedniego, ale do ideału wciąż brakuje.
Ocena: 6.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz