Magnus Karlsson to utalentowany gitarzysta i ma smykałkę do tworzenia hitów. Dobrze spisuje się w Primal fear, czy The Ferryman. Jednak za każdym razem kiedy widzę jego jakiś projekt i jeszcze pod skrzydłami Frontiers Records to czuję strach i obawy. Zazwyczaj kończy się to niestety niepowodzeniem i dostajemy płytę istnie komercyjną i nijaką. Karlsson w tym roku prezentuje światu kolejny projekt muzyczny, czyli Heart healer. Niby w nazwie jest metal opera, ale uspokajam was to nie jakiś tam Avantasia, czy Marius Danielsen, to niestety komercyjna papka, gdzie mamy same kobiety w roli gości. Nazwiska duże i robią wrażenie, ale co z tego kiedy dostajemy płytę bardzo popową.
Olzen, Cowan, czy Louhimo to znane nazwiska i miło widzieć te wokalistki na jednej płycie. Niestety znów jest przerost formy nad treścią i mało w tym metalu, zwłaszcza power metalu. Niby są jakieś patenty symfoniczne, gdzieś tam próby grania epickiego metalu, ale to wszystko jest nie trafione. Nie ma przebojów, nie ma killerów, a całość wydaje się bardzo popowa i nijaka. Wiedziałem, że ten album nie będzie wysokich lotów, ale liczyłem że będzie chociaż przebojowo i melodyjnie. Niestety i pod tym względem album zawodzi. Piękna okładka to jedyny pozytywny atut tego wydawnictwa.
Adriene Cowan pokazał podczas trasy Avantasia że ma talent i potrafi śpiewać. Niestety nie ma jak się wykazać w popowym "Awake", który otwiera ten album. 7 minut nijakiego grania, które nudzi na dłuższą metę. Słychać ciekawe popisy gitarowe w "Who can stand all alone", ale to dalej komercyjne i mało metalowe granie. Szkoda, że taki potencjał został zmarnowany. Najciekawiej wypada "Mesmerized" z Anette Olzon. W końcu coś zaczyna się dziać i jest w końcu jakiś melodyjny metal. Każdy utwór jest bliźniaczo podobny i ciężko się tego wszystkiego słucha.
Ta płyta idealnie pokazuje, że wielkie nazwiska to nie wszystko i wcale nie są gwarancją wysokiej jakości muzyki. Heart healer to popowa, komercyjna papka, która nie wiele ma wspólnego z heavy metalem. Mega rozczarowanie, choć w sumie żadnych nadziei i oczekiwań względem albumu nie miałem.
Ocena: 2/10
Ot frontierowski skok na kasę, za chwilę Karlsson będzie znany tylko i wyłącznie z taśmowo produkowanych albumów
OdpowiedzUsuń