Strony
▼
czwartek, 17 lutego 2022
TYMO - The art of maniac (2022)
"The Art of a maniac" to 30 minut rasowego thrash metalu, w którym słychać patenty wypracowane przez Havok, Warbringer, czy Gamma Bomb. Kanadyjski band o nazwie Tymo nie odkrywa nowych rejonów, ani też nie tworzy niczego odkrywczego. To po prostu 30 minut sentymentalnej muzyki, który przywołuje wspomnienia. Płyta do bólu wtórna i troszkę nieco na jedno kopyto, to mimo swoich wad jest to kawał solidnego grania, które zasługuje na uwagę.
W tej kapeli za sznurki pociąga nie kto inny jak właśnie Tim Tymo, który odpowiada za partie wokalne i gitarowe. To jego zadziorny wokal nadaje całości drapieżności i thrash metalowego feelingu. Panowie kładą nacisk na szybkie tempo, na ostre riffy i dużą dawką melodyjności. Jest w tym wszystkim sporo elementów heavy czy speed metalu, co z pewnością przedkłada się łatwy odbiór płyty. Po pierwszych minutach można się jarać, bo brzmi to naprawdę świetnie, zwłaszcza kiedy wkracza melodyjne intro "Tymocide". Okładka kiczowata, a brzmienie takie typowe dla płyt thrash metalowych, ale zawartość broni się. Do grona tych najciekawszych kawałków warto zaliczyć rozpędzony "Sanity Clause" czy energiczny "Mars Attack". Jest też toporny "Age of deception" czy agresywny "The art of maniac". Każda z tych kompozycji potrafi dostarczyć sporo frajdy, choć do ideału czy przebłysku geniuszu troszkę brakuje.
Tymo z pewnością nie ma czego się wstydzić, bo najnowsze dzieło to kawał solidnego thrash metalu, które zasługuje na uwagę. Nie brakuje ciekawych motywów gitarowych, agresywności czy udanych solówek. Dobrze się tego słucha i jest z tego frajda, tylko szkoda że band nie pokusił się o jakieś elementy zaskoczenia, czy powiew świeżości. To wszystko już znamy.
Ocena: 7/10
Na pewno od razu uwagę zwraca okładka, która jest tak odpychająca, że aż przyciąga. Tak się w nią zapatrzyłem, że dostrzegłem tam młodego ,,Papcia Chmiela,, z czasów zanim wymyślił Tytusa Romka i A,tomka. Być może Tim Tymo też jest fanem tych komiksów ?
OdpowiedzUsuń