"Curse of the crystal Coconut" to był nie wypał jeśli chodzi o dokonania Alestorm. Zbyt śmieszny, zbyt dyskotekowy i kiczowaty jak na mój gust. Nie liczyłem, że Christopher Bowes tak szybko zrekompensuje ten wypadek przy pracy. Po dwóch latach przerwy brytyjski Alestorm powraca z nowym albumem i "Seventh Rum of The Seventh Rum" to jeden z ich najlepszych albumów.
Powraca radość i ciekawe pomysły, a przede wszystkim dobra muzyka. Cieszy piękna okładka i tytuł, który nawiązuje do twórczości Iron Maiden. Tym razem Christopher przysiadł do kompozycji i stworzył materiał, który może rywalizować z najlepszymi płytami Alestorm. Jest dużo humoru, radości, chwytliwych melodii, a przede wszystkim to folk power metal pełna gębą. Christopher to jednak specjalista od pirackiego metalu.
42 minuty świetnie wywarzone materiału znajdziemy na płycie i to jest 100% alestorm. I to wszystko za co ich pokochaliśmy. Taki otwieracz "megallans Expedition" to rasowy otwieracz Alestorm. Jednak jest coś więcej. Jest pazur, jest energia i epicki refren. Alestorm powraca w wielkim stylu. Dalej mamy przebojowy i pełen energii "the battle of cape fear River". Znowu mamy piracki refren i sporo ciekawych motywów. Brzmi to naprawdę świetnie. Niby kiczowate jest "Cannonball" ale to jeden z największych hitów na płycie i główna melodia po prostu wymiata. Dyskotekowy "p.a.r.t.y." też zalatuje kiczem, ale to taki piracki odpowiednik beast in black. Radosny i bardzo przebojowy kawałek, który w pełni oddaje styl Alestorm. W podobnych klimatach mamy "Under blackened banners" który znów wprowadza dyskotekowe melodie. Nieco odświeżona formuła alestorm, ale swój charakter zachowali. Kolejny killer na płycie to bez wątpienia tytułowy "Seventh Rum of a seventh Rum". Znakomita mieszanka folk metalu i power metalu. Christopher potrafi stworzyć prawdziwa perełkę. Jest jeszcze radosny i nieco kiczowaty"come to brazil" i killer w postaci "return to torruga".
Wyszedł tym razem mega przebojowy album, który opiera się na folkowych melodiach, pirackim klimacie i mocnych riffach. Alestorm troszkę odświeżył formule, pokazał że i nieco dyskotekowe dźwięki pasują do muzyki Alestorm. Christopher wie jak nagrać świetny album i nowy Alestorm jest tego świetnym przykładem. Nie wiem jak wy, ale ja świetnie się bawiłem. Jeden z najlepszych albumów Alestorm i taka jest prawda.
Ocena 9. 5/10
E tam...zamiast tej dyskoteki posłuchaj sobie Lazarus Dream :-)
OdpowiedzUsuń