Strony

niedziela, 11 grudnia 2022

DRAKMORD - Iter (2022)


Wenezuela to z pewnością nie jest kraj, który przoduje w power metalu. Może to zmieni się za sprawą debiutu kapeli Drakmord? Po 12 latach działania w końcu wydali swój debiutancki krążek zatytułowany "Iter". Panowie mają wszystko by podbijać świat i stać ich na to.  "Iter" to nie lada gratka dla miłośników power metalu, ale tego reprezentowanego przez takie formacje jak Rhapsody, Majestica czy Twilight Force.

Znajdziemy tutaj podniosły, pełen różnych smaczków i ozdobników symfoniczny power metal. Płyta jest pełna chwytliwych melodii, dużo też się dzieje w sferze gitarowej. Nie jest to po prostu zwykła łupanina bez składu i ładu. Tutaj każdy dźwięk, każdy riff i każda melodia pełni swoją rolę i jest częścią większego planu. W momencie, kiedy połączymy wszystkie elementy układanki to objawi się nam obraz dojrzałego, podniosłego i niezwykle epickiego materiału, który od początku do końca dostarcza nam sporo emocji. To nie kolejna tam płyta z kręgu power metalu, który nie ma czym porwać słuchacza. Jasne, Fabio lione zaznacza swoją obecność w dwóch kompozycjach, ale nie on tutaj jest prawdziwą gwiazdą. Przepiękna jest współpraca dwóch gitarzystów, czyli Alessandro i Veider. Panowie bawią się konwencją power metalu i potrafią porwać swoją grą. Nie brakuje techniki i pomysłowości, a to wnosi album na zupełnie inny wymiar jakości.  Troszkę może brakuje mi drapieżności w głosie Sebastian Romero, ale trzeba mu oddać to, że pasuje do muzyki Drakmord.

Jest klimatyczne intro, jest też podniosły i pełen uroku "The Prison". Band utrzymuje szybkie tempo w "Until Eternity". Znów duża dawka ciekawych motywów gitarowych i z pewnością band utrzymuje wysoki poziom kompozycji. Nutkę progresywności można wyłapać w "Beneath the darkness" czy "Iter", w którym słychać znajomy głos Fabio Lione. Nie brakuje prawdziwych power metalowych petard co potwierdza "Bloody Moonlight" czy  melodyjny "For my land".
 
"Iter" to świetny początek młodego Drakmord, który jasno zaznacza swoją obecność w power metalowym światku. Płyta dopracowana i oddaje piękno symfonicznego power metalu. Troszkę brakuje mi drapieżności w partiach wokalnych Sebastiana, troszkę brakuje mi agresji w niektórych momentach, ale i tak płyta z górnej półki. Polecam!

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz