Strony
▼
piątek, 20 stycznia 2023
THE PRIVATEER - Kingdom of Exiles (2023)
Wszystko wskazuje na to, że "Kingdom of Exiles" to najlepszy album niemieckiej formacji o nazwie The Privateer. To już 4 wydawnictwo w dorobku tej grupy, która działa od 2008r. To jeden z tych bandów, którzy zabierają nas w pirackie klimaty i to jest coś co wyróżnia ten band na tle innych. W dodatku band ma szeroki wachlarz odmian metalu zawarte w stylistyce kapeli. Przoduje power metal, ale jest coś z folk metalu, czy nawet melodyjnego death metalu. Piękna okładka kryje na prawdę piękną i dojrzałą muzykę. Szok, bo nie liczyłem że The privateer tak mnie pozytywnie zaskoczy.
Niezwykłym atutem tej płyty są partie wokalne rozłożone między Pablo Heistem, który obecnie już nie jest w zespole, a także wokalistką Clarą Held. Jest drapieżność, podniosłość, jest magia i niezwykłe budowanie napięcie. Znakomicie się uzupełniają i to słychać od pierwszych sekund. Płyta jest przepełniona intrygującymi melodiami, pomysłowymi motywami. Jest rozmach, jest urozmaicenie i najlepsze jest to, że płyta faktycznie potrafi oczarować słuchacza i przenieść go do innego wymiaru. Jest w tym wszystkim magia.
Po krótkim intrze wkracza killer w postaci "Madness is king". Tyle smaczków, tyle ciekawych patentów kryje ten utwór. Jest coś z power metalu, jest coś z Running wild, ale i folk metalu. Cudo! Stonowany i rozbudowany "Queen of Fire and Wind" to kompozycja pełna gitarowych smaczków i dawkująca napięcie. Kolejny mocny punkt na płycie. Taki marszowy "Foretold Story" momentami przypomina mi najlepsze czasy Falconer. Jest epickość, ciekawie rozplanowane partie wokalne. Dużo dobrego się tutaj dzieje. Przyspieszamy w niezwykle pomysłowym "Kingom of Exiles" i to jest prawdziwa petarda i przejaw geniuszu. Jest agresja, ale podniosłość i rozmach. Znakomicie przeplatają się tutaj zróżnicowane partie wokalne i band bawi się konwencją. No jest moc, a to jeszcze nie koniec. Power metal na pewno znajdziemy w rozpędzonym "Ghost Light", który znów imponuje energią i wpływami running wild. Kto szuka pięknego klimatu i nieco balladowego feelingu ten powinien odpalić nastrojowy "Memory of man", który wieńczy ten niezwykle przemyślany album.
Nie trzeba być kopią Alestorm czy Running Wild, można stworzyć coś swojego i imponować pomysłowością i świeżym podejściem do tematu piratów i morskich przygód. Jak dla mnie "Kingdom of Exiles" to najbardziej dopracowane i przemyślane dzieło tej niemieckiej formacji. Płyta wciąga i na długo zostaje w pamięci. Pozostaje nic innego, jak przycisnąć "repeat" i znów wyruszyć w morską wyprawę z The Privateer,
Ocena: 9/10
Płyta wielowymiarowa muzycznie, chociaż power metal tutaj dominuje. Prawdziwe bogactwo dźwięków i bogactwo doznań, excellence, u mnie 10/10.
OdpowiedzUsuń