Strony
▼
niedziela, 5 marca 2023
FROZEN CROWN - Call of the north (2023)
Kiedy w 2021 r włoski band zmienił praktycznie cały skład mało kto dawał im szansę, że utrzymają wysokim poziom jeśli chodzi o muzykę. Nie dość, że "Winterbane" rozwiał wątpliwości, to jeszcze najnowsze dzieło zatytułowane "Call of the north" tylko potwierdza owy stan rzeczy. Premiera przewidziana na 10 marca 2023r nakładem Scarlet Records. Warto wypatrywać!
Ten włoski band działa od 2017r i nigdy mnie nie zawiódł. Grają rasowy, europejski power metal, który przemyca patenty Gamma Ray, Avantasia czy Blind Guardian. Stawiają na klasyczne rozwiązania i to jest właśnie ich atut. Duża dawka energii, klasyczne rozwiązania, duża dawka przebojowości i te mocne wyraziste partie gitarowe duetu Frederico/Fabiola. Nie można też pominąć znakomitego wokalu Giada Etro, który dzieli i rządzi w zespole. To za jej sprawą band jest rozpoznawalny i dostarcza muzyki na wysokim poziomie. Band kontynuuje to co prezentował na poprzednich płytach i to dobry znak.
"Call of the north" to 10 kompozycji, które dostarczą sporo frajdy fanom klasycznego, europejskiego power metalu. Właśnie tak oldscholowo brzmi tytułowy "Call of the north". Brzmi to znajomo, ale to żadna ujma. Wszystko dobrze rozegrane i dopracowane. Bardzo dobry start. W podobnej tonacji utrzymany jest "Fire in the sky" i zespół dalej utrzymuje przebojowy charakter. Więcej ciężaru mamy w zadziornym "black Heart" i tutaj band stara się grać troszkę nieco nowocześniejszy /power metal. Band przyspiesza w "Victorius" czy w bardziej klasycznym "Until The End", które czerpią z Helloween czy Gamma ray. Najsłabszy na płycie z pewnością jest "One for All", w którym niewiele się dzieje. Jakoś chyba zabrakło pomysłu na ten utwór. Całość wieńczy bardziej melodyjny "Far away", który można zaliczyć do standardowych kawałków Frozen Crown.
Czy jest to najlepszy album Frozen Crown? Raczej nie. Najlepsza płyta roku 2023? Też nie. Jednak mimo pewnych niedociągnięć to wciąż bardzo udany album w kategorii power metalu. Duża dawka przebojowości i chwytliwych melodii. Warto posłuchać, bo Frozen Crown wciąż potrafi dostarczyć materiał na poziomie.
Ocena: 7.5/10
The biggest issue they face as a band is the singer. It has no development and now I consider it to be a burden in the development of musical compositions. The second issue is the constant changes in the lineup (in recent years) which in the end has not helped them.
OdpowiedzUsuńFrozen Crown śledzę od czasu ich debiutu w 2018r i póki co nie zawiedli mnie ani razu. Nowa płyta może nie dorównuje poziomem Winterbane ale póki co jest to jeden z lepszych albumów power metalowych w tym roku.
OdpowiedzUsuń