Strony
▼
poniedziałek, 27 marca 2023
LORDI - Scream Writers Guild (2023)
W końcu Lordi postanowił nagrać album, który będzie miał klimatu horroru i choć nie do końca mowa o albumie koncepcyjnym, to jednak 18 album zatytułowany "Scream Writers Guild" takie wrażenie sprawia. To jest pierwszy album wydany pod skrzydłami wytwórni Atomic Fire Records i jest to też pierwszy krążek z nowym gitarzystą Kone. Na szczęście muzycznie to dalej Lordi jaki znamy, tylko że bardziej przyłożył się do samych kompozycji.
Ostatnio miałem wrażenie, że Lordi tworzy muzykę jakby na akord, bez dopracowania, bez przemyślenia jaki będzie efekt końcowy. Ostatni naprawdę wartościowy album tej grupy to dla mnie "Deadache", ale to był rok 2008. Teraz pojawiło się światełko w tunelu, że dostane w końcu muzykę, która może poruszyć i zaskoczyć. Przepiękna, klimatyczna okładka i singiel napawały optymizmem. Czy faktycznie tak jest?
Tak, album na pewno bije na łeb ostatnie nijakie wydawnictwa, ale też nie jest bez skazy i wad. Minus jest taki, że brakuje killerów, nieco mocniejszych utworów. Hitów na miarę słynnego "Hard rock Hallelujah" też nie uświadczyłem. Robotę robi faktycznie klimat horroru niczym z płyt Kinga Diamonda, świetna forma Mr. Lordi no i same kompozycje, które są bardziej poukładane. To już jest spory postęp, bo właśnie muzyka ostatnim czasy to była jakaś parodia. Tutaj band postanowił zabrać nas do lat 80.
Dobrze zaczyna się ten album, bo od zadziornego i wyrazistego "dead again jayne", który przywołuje na myśl wczesne lata Lordi. Klimat lat 80 i troszkę takiego kiczu można uświadczyć w melodyjnym "unliving picture show", który oparty został na banalniej melodii. Ma to jednak swój urok i potrafi dostarczyć sporo frajdy. Dobrze wypadają takie hard rockowe utwory jak "Inhumanoid", który potrafi zaskoczyć bardziej zadziornym riffem i większa energią. Echa lat 80 mamy w stonowanym "Vampyro fang club" i ma to swój klimat. Singlowy "Lucyfer Prime Evil" to kolejny mocny punkt tego albumu, bowiem band dawno nie grał z taką werwą i ikrą. Cudo! Warto wyróżnić przesiąknięte wyraźnymi klawiszami "Scarecrow" czy "Heavengeance".
Lordi idzie w dobrym kierunku. Postawili na dopracowany materiał, na klimat grozy i patenty z lat 80. W końcu coś się dzieje i band zabrał się za komponowanie ciekawej i atrakcyjnej dla słuchacza muzyki. Dobrze się tego słucha i w sumie zabrakło jakiś wyraźnych killerów, czy troszkę agresji. Mimo pewnych niedociągnięć to i tak najlepsza płyta od czasów "Deadache".
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz