Strony

niedziela, 28 maja 2023

WALK WITH TITANS - Olympian dystopia (2023)


 Czyżby kolejne uderzenie prosto z Grecji? Nazwa zespołu, tytuł albumu i sama okładka wiele na to wskazuje. Tutaj mała niespodzianka, bo debiut kanadyjskiego bandu o nazwie Walk with Titans. "Olympian dystopia" to płyta skierowana do miłośników tradycyjnego, europejskiego power metalu w klimatach helloween, Insania czy Gamma ray. Nie jest to może płyta idealna, ale zasługuję na uwagę. Zespół zostawia tutaj sporo serca i miłości do power metalu.

Zadbano o soczyste brzmienie, które idealnie współgra z tym co gra zespół. Dodaje to mocy i pazura całości. Band zadbał także o walory estetyczne i sama okładka potrafi poruszyć i zapaść w pamięci. Styl grupy nie jest skomplikowany i opiera się na prostych i sprawdzonych patentach. Niczego więcej nie trzeba. O partie gitarowe dbają Louis i Nick, z kolei podniosłe partie wokalne to robota Jonathana. Gitarzyści stawiają na chwytliwe melodie, na przejrzysty przekaz i tutaj nie ma kombinowania. Furorę robi wokalista, który momentami brzmi jak Kiske i Fabio Lione.

50 minut muzyki to wystarczający czas. Band może jeszcze nie jest królem power metalu, ale dostarcza nam sporo ciekawej muzyki. Prosty i chwytliwy "Herakles" to dobry otwieracz i band na wstępie zaczyna punktować. Przyspieszamy w "Edge of Time" i tutaj band przenosi nas do lat 90, gdzie power metal nabierał rumieńców. Troszkę agresywniejszy wydaje się być dynamiczny "As titans fall" i tutaj znajdziemy wszystko to co niezbędne w power metalu. Naprawdę dobrze się tego słucha, pomimo owej wtórności. Coś z Avantasii znajdziemy w "Lost Ways", który również przemyca sporo elementów Helloween. Kolejny wyrazisty przebój na płycie. Skojarzenia z Gamma Ray mam przy okazji słuchania  zadziornego "Final Dawn". Helloween wybrzmiewa również w "Lost Paradise" , który jest hołdem dla klasycznego power metalu. Całość zamyka troszkę nijaki "Eurydice" i chyba zabrakło pomysłu na ten kawałek.

Walk With Titans nie tworzy niczego nowego, nie szokuje i niczym nie zaskakuje. Idzie ścieżką wydeptaną, którą szli największy przedstawiciele power metalu. Kanadyjczycy póki co badają teren i swoje możliwości. Potencjał jest i słychać, że znają się na rzeczy. Płyta godna uwagi, a ja na pewno  będę śledził ich dalsze poczynania.

Ocena: 8/10




1 komentarz:

  1. Te 8 to chyba tak na wyrost, niby wszystko tu poprawnie a jednak bez "czegoś".

    OdpowiedzUsuń