Strony

sobota, 17 czerwca 2023

DRAGONHEART - The Dragonheart tales (2023)


Czy ktoś jeszcze pamięta band o nazwie Dragonheart? Tak to ten brazylijski band, który błyszczał w okresie 2000-2005 wydając trzy bardzo wartościowe albumy z kręgu heavy/power metalu. Zyskali uznanie wśród fanów takich kapel jak Blind Guardian czy Grave Digger. Teraz po 8 latach ciszy powracają z nowym albumem i "The Draginhearts tale" może wzbudzić zainteresowanie wśród maniaków takiego grania. Przede wszystkim to doświadczony band i potrafią zaskoczyć, a sama okładka w wykonaniu Andrea Marschalla przypomina cover "Black Hand inn" Running wild. Czy trzeba większej zachęty?

Album ma się ukazać 25 sierpnia nakładem Rockshots Records. Band dalej stara się trzymać klimat fantasy, a w dodatku sama treść całej koncepcji rozbija się na 3 akty. Pierwsza  opowiada o morzu i piratach, druga o krwawych bitwach, zaś trzecia poświęcona jest magii i ogniu. Poza tym można odnieść wrażenie, że band postawił na bogate aranżacje, podniosłość i chęć ukazania różnych sfer power metalu. Niby wszystko robi wrażenie i słucha się tego naprawdę bardzo dobrze. Jednak zabrakło przekonaniu, blasku i pomysłowości, by wrócić do swoich korzeni i wydać dzieło perfekcyjne. Płyta zasługuje na uwagę, bo to płyta dopracowana i starannie przygotowana. Czuć klimat fantasy, a muzycy dokładają wszelkich starań by nie wiało nudą i żeby od pierwszych sekund powrócić myślami do pierwszych płyt Dragonheart.  Nowy album to przede wszystkim zgrany duet gitarowy i tutaj Eduardo i Marco zasługują na pochwałę. Można tu znaleźć sporo udanych i treściwych riffów, które od pierwszych sekund mogą skraść serce. Fakt nie jest to nic oryginalnego, bo takiego grania jest naprawdę pełno i nie raz w lepszym wykonaniu. Warte uwagi są również klimatyczne wokale Eduardo, które oddają klimat fantasy i klasycznego power metalu z lat 90.

Które kompozycje zasługują na szczególne uznanie? Rozpędzony "Dragonheart's Tale" to taki hołd dla kapel pokroju Helloween, czy Insania. Piracki "Under the black flag" stara się przemycić patenty Running Wild czy Lonewolf. Początek płyty robi wrażenie i naprawdę dobrze się tego słucha. Rozbudowany i niezwykle melodyjny "Ghost of the storm" też potrafi zauroczyć swoimi partiami gitarowymi i zadziornością. Dobrze wypada też heavy metalowy i nieco toporny "The devil is by my side" czy energiczny "Plague maker". Reszta utworów jest albo dobra, albo troszkę mało wyrazista. Efekt finalny nie jest zły, ale jakoś brak tutaj konsekwencji i pomysłu na cały materiał.

Dragonheart miał czas by skonstruować coś wyjątkowego, coś co zaskoczy fanów power metalu. Ten album taki nie jest. To bardzo dobre rzemiosło, płyta zachowawcza i taka nieco oklepana. Jest bez wyrazu, bo i takich płyt jest pełno i nie raz o wiele ciekawszych. Dobrze się tego słucha, bo to doświadczony band i wie jak stworzyć dobry materiał. Jest dobrze, ale ja osobiście oczekiwałem czegoś więcej od kapeli z taką historią. Szkoda....

Ocena: 7.5/10
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz