Strony

poniedziałek, 5 czerwca 2023

FROZEN LAND - Out of the dark (2023)


 16 czerwca nakładem Massacre Records ukaże się "Out of the Dark", czyli drugi pełnometrażowy fińskiej formacji o nazwie Frozen Land. Debiut był dla mnie jedną z najciekawszych płyt roku 2018, a nowy album mimo kontynuacji stylu nie robi takiej furory. To wciąż granie na wysokim poziomie, ale bez fajerwerków tym razem. Z pewnością fani takiego klasycznego, europejskiego power metalu nie przejdą obok tego wydawnictwa obojętnie.

Band zadbał o to, żeby nowe wydawnictwo było atrakcyjne i atrakcyjne dla potencjalnego słuchacza. Muzykę do nowego albumu stworzyli ci sami ludzie co do debiutu, więc nie mamy większej różnicy w stylu i aranżacjach. Jedyna różnica to w sumie w poziomie owych kompozycji. Nie ma efektu szoku, nie ma tej świeżości i przebojowości z debiutu. Co nie zmienia faktu, że naprawdę dobrze się tego słucha.  Podstawą muzyki Frozen Land są wyraziste i melodyjne partie gitarowe Toumasa, który się zna na rzeczy. Trzyma się jasno określonych ram i patentów, które przez lata grali inni.  Klimatu stara się dodać klawiszowiec Lauri, ale momentami też brakuje mu jakiejś ikry by powalić słuchacza na kolana. Tak troszkę to wszystko przewidywalne. Podobnie sam wokal Toniego Meloni też bardzo dobry, taki typowy dla muzyki power metalu.  Wszystko jest na swoim miejscu, jest to granie na wysokim poziomie, ale nie ma tej magii i ikry z debiutu. Szkoda.

Taki "The prophecy" bardzo melodyjny, bardzo chwytliwy, ale jest sporo niedociągnięć. Utwór wydaje się kalką wielu znanych kapel power metalowych. Brakuje świeżości i pomysłowości. Przyspieszy w "Dying of the light" i chyba ktoś nasłuchał się wczesnego Helloween, Edguy czy innych europejskich formacji. Band potrafi odnaleźć się w dłuższych kompozycjach i tu sprawdza się "The nothern Starr", który przemyca sporo ciekawych rozwiązań. Coś zaczyna się dziać. Na plus zaliczę również energiczny i drapieżny "White Lightning", gdzie w końcu partie klawiszowe są ważnym elementem i budują klimat, a nie są tylko miłym dodatkiem. Dobrze prezentuje się nieco słodszy "Out of the dark", który mocno inspirowany jest twórczością Statovarious. Dobry kawałek, ale też troszkę komercyjny w niektórych momentach. Dyskotekowy metal w "Seniorita" też brzmi komicznie, niczym żart skierowany do słuchacza. Ani to śmieszne, ani to miłe dla ucha.

Fiński Frozen Land zalicza spadek formy. Band ma talent, potrafi grać i tworzyć ciekawą muzykę. Pokazali to na debiucie. Tutaj niby idą dalej tą samą ścieżką, ale jakby zabrakło pomysłów i chęci żeby dalej siać zniszczenie. To wciąż dobra muzyka, kawał solidnego power metalu, ale już nie ma mowy o płycie perfekcyjnej, która skłania do refleksji, przeżywania i wielokrotnego odtwarzania w odtwarzaczu.

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz