Strony

czwartek, 7 września 2023

DERDIAN - New Era IV : Resurgence (2023)


 Mogłoby się wydawać, że odejście Marco Garau doprowadzi do załamania włoskiego zespołu Derdian. W końcu Marco odgrywał kluczową rolę w muzyce Derdian. Postanowił skupić się na swoim zespole Magic Opera i w sumie to nie jest zaskoczeniem. Tworzy tam świetną muzykę pod własnym szyldem. Derdian nie załamał się i postanowił nas zabrać do swoich korzeni, czyli sagi "new Era". Przyszedł czas na 4 część tej sagi. Od lat ten zespół dostarcza symfoniczny power metal z górnej półki i nigdy nie rozczarowali. 5 lat czekania na nowy album, ale warto było. Świat przekona się o tym 10 października  tego roku.

Derdian na nowym albumie nie trzyma się kurczowo jasno określonych ram. Mamy bowiem momenty stricte ocierające się o symfoniczny power metal. Bywa też bardziej melancholijnie, epicko, czy też podniośle. Nie brakuje też elementów nieco progresywnych, czy stawiających na klimat fantasy.  Owe urozmaicenie jest autem owego wydawnictwa. Nie ma nudy, nie ma wypełniaczy, które by psuły finalny odbiór całości. Wszystko jest spójne i tworzy godną uwagi całość. Ivan Giannini to niesamowity wokalista, który potrafi czarować i nadać utworom charakteru i emocjonalnego dźwięku. Właściwy człowiek na właściwym miejscu i ciężko sobie wyobrazić Derdian bez niego. Trzeba pamiętać, że na nowym krążku sporo serca zostawiają gitarzyści. Warto pochwalić Dario i Enrico za pomysłowe i pełne ciekawych przejść i urozmaiceń zagrywki gitarowe. W tej sferze sporo dobrego się dzieje.

Na płycie znajdziemy 9 kawałków dających 56 minut muzyki. Otwarcie "The grim Revenge" jest piękne i pełne różnych smaczków. Włoski, symfoniczny power metal w najlepszym wydaniu. Przypominają się stare dobre czasy Derdian czy Rhapsody. Wrażenie robi też klimatyczne wejście w "The Evil Messiah". Prosty, bardzo melodyjny kawałek, który jest jednym z największych hitów na płycie. Klasyczny power metal, który oddaje hołd dla najlepszych kapel tego gatunku. Jest moc! Podniosły i taki może nieco rockowy "Face To Face" to przykład, że Derdian nawet w wolniejszych i bardziej epickich kawałkach potrafi siać zniszczenie. Brzmi to obłędnie, choć nie ma w tym szybkiego tempa i ostrych partii gitarowych. Band niszczy obiekty rozpędzonym "Dorian", który jest power metalową petardą. Coś z progresywnego power metalu można uświadczyć w zakręconym "Black Tymphoon" i znów band czaruje. Jest szybko, z pomysłem i dużym rozmachem.  Troszkę odstaje od całości ballada "All is Lost". Zabrakło chyba pomysłu i jakiegoś ciekawego motywu, który by został na dłużej w pamięci. Też troszkę derdian błądzi w nijakim i troszkę komercyjnym "astar Will Comeback" i w sumie końcówka płyty już tak nie szokuje jak pierwsza część. Szkoda.

Ci co znają Derdian, ich muzykę, styl i możliwości, nie będą zawiedzeni. Derdian jest wciąż w formie i to słychać. Nowa część sagi "New Era" robi wrażenie i wciąż dostarcza sporo pięknej i godnej uwagi muzyki. Fani power metalu mają powody do radości, a Derdian pokazuje, że bez obecności Marco wciąż potrafią siać zniszczenie. Wypatrujcie nowego Derdian!

Ocena: 9/10

9 komentarzy:

  1. Nawet kasa już przygotowana. Tę kapelę kupuję w ciemno. Nigdy nie zawiedli. Wasz Stefan. No i zawsze jest fizyczny krążek. Sporo kapel niestety już tego nie robi a są rewelacyjne wydania, i co z tego jak tylko z kompa mogę puścić. A to niestety nawet we flaku :) nie ma sensu

    OdpowiedzUsuń
  2. Este lo estoy esperando con ganas. Al igual que el de Angra y el de Secret Sphere, y también el de Heavy Load. La recta final de este año puede ser muy buena.

    OdpowiedzUsuń
  3. Te nowe kawałki to typowy włoski makaron nawinięty na widelec wielokrotnie by przykryć brak oryginalności. W dodatku to makaron przegotowany, czyli miękkie gitary i podwójna stópeczka nadająca niby metalowego pędu. Wokalista pieje w wysokich rejestrach i mógłby zastapić koguta mojego sąsiada przy wschodzie słońca. Jesli ktoś lubi Kaledon czy Freedom Call to pewnie łyknie niczym pelikan, jak tutejsi forumowi chłopcy w krótkich hansenowych majteczkach.

    OdpowiedzUsuń
  4. I to jest najlepszy makaron jaki ,,konsumowałem''. Klasyczne podejście tłuka..Nie ma pojęcia o czym pisze i pewno katuje Slayery, Megabzdety gdzie wyją i charczą jak zepsute tłumiki :). Wielki fan metalu (ze złomu). Jak się na czymś nie znasz to nie pisz głupot. Obrazić nie możesz swoimi wydzielinami bo i tak nie ty decydujesz co kto lubi. Ale po kiego w ogóle coś piszesz na temat o którym nic nie wiesz , a na pewno nie rozumiesz. Ja nic nie wiem na temat budowy cepa więc o nim nie piszę, no chyba że się odezwie jak wyżej. Słucham i płacę za to co lubię i nie zważam na takie idiotyzmy. Stefan. Mam 64 lata i takich w glanach po łokcie i czarnych makijażach spotykałem cale życie w różnych miejscach (głównie na rynkach) i nigdy do nich ani o ich zainteresowaniach nie pisałem. Bo to ich sprawa. Jak coś ci nie leży bo nie masz o tym pojęcia to po co marnujesz swój ,,cenny'' czas?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie Stefanku, bo nie doczekasz do wyborów. Poluźnij gumę w majtasach, bo żyłka jakaś pierdyknie i flower power na tym straci. Słuchaj tam sobie innych manifestacji odmienności seksualnej, ale wiedz że na cześć tej kapeli epickośc jest mierzona w jednostkach, nazwanych na cześć zespołu "derdiankami".
      Wasz Slajer-fan

      Usuń
  5. It is better than the previous one. The kitsch factor on "New Era Part IV - Resurgence" is low, and the guitars have a lot of pressure and power, Rhythmically, every song offers a lot of variety, you always find new details. The keyboards are always there, but don't clog up the sound; the guitar dominates.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tu stefanek jak zwiesz. Jestem bardzo spokojnym człowiekiem, ułożonym już życiowo pod każdym względem. Żona i dzieci a nawet wnuk podziwiają mój spokój. Mogę dzięki temu skupić się na swoich przyjemnościach. Przeszedłem suchą nogą wszelkie kapele typu Slayery itp itp. Dobra tylko pierwsza płyta była i koniec jak dla mnie. Pierwszy w Polsce miałem (jeszcze na winylu) Excitery , Voi Vod-y itp. To były lata 90-te i spotykali się maniacy na volumenie. To były czasy. Zwykły winyl 4-5 tys a za Excitera po 10 trzeba było płacić. Przypomnę że pensja średnia wtedy to 12-15 tys. Więc ja już znalazłem swój styl przechodząc suchą nogą Judasa, Maidena, Lepparda i w końcu nastąpiła era Helloween i Rhapsody. I tu się zakończyły moje poszukiwania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekałem na jakieś epickie zwieńczenie tego dłuższego wywodu, które nie nastąpiło...
      Czy ty myślisz, że ja nie lubie euro power metalu? Lubię, tyle że dobry.

      Usuń
  7. boring as a Eurovision show!!

    OdpowiedzUsuń