Strony

niedziela, 26 listopada 2023

BURDEN OF GRIEF - Destination Dystopia (2023)


Niemiecki Burden of Grief działa od 1994 r i reprezentuje gatunek zwany melodyjny death metal i jakoś nigdy nie trafiłem na ich twórczość. Tym razem piękna okładka świeżo wydanego "Destination Dystipia" sprawiła, że dałem się skusić na ich muzykę.  To muzyka skierowana do fanów Dark tranquiillity czy In Flames. Nie jest to może najlepsze co słyszałem w melodyjnym death metalu, ale panowie grają na przyzwoitym poziomie i nowy album zasługuje na uwagę.

Ten kto szuka powiewu świeżości, przebłysku geniuszu, czy elementów zaskoczenia, ten tego tu znajdzie. Kto lubi solidny melodyjny death metal oparty na sprawdzonych patentach i zagrywkach. Można odnieść wrażenie, że to wszystko już gdzieś i to nawet w lepszej formie. Pod tym względem Budern of Grief jest na straconej pozycji. Czym może zachwycić to ciekawymi melodiami, zadziornością i drapieżności. Taką strategię też obrali i poradzili sobie całkiem dobrze.

Płytę otwiera "World Under Attack", który może nie grzeszy oryginalnością, ale ma do zaoferowania mocny riff i drapieżność. Troszkę mroczniejszy "Exposed to the Dark" też jest dobry w swojej konstrukcji, choć niczego nowego tutaj nie ma. Pod względem melodii dobrze prezentuje się "The devils Bride". Podobnie jest choćby w przypadku tytułowego "Destination Dystopia" czy "My suicide", gdzie pierwsze skrzypce grają melodie. Dużo dobrego się tutaj i nawet specyficzny wokal Mike;a Huhmanna tak nie przeszkadza i wpasowuje się w konwencję zespołu.

W roku 2021 do grupy doszedł gitarzysta Hellmuth i wspiera on Hanflanda. Duet dobry, ale nie zapada niczym specjalnym pamięci. Kto wie może w przyszłości panowie nas czymś zaskoczą i wzbiją się na wyżyny w swoich możliwości? Wszystko możliwe. Póki co zostajemy w drugiej lidze melodyjnego death metalu. Mimo pewnych niedociągnięć i widocznych wad, to wciąż płyta, która jest miła w odsłuchu i warta zapoznania się.

Ocena: 6.5/10
 

1 komentarz:

  1. Specyficzny wokal? Nie wydaje mi się, Mike drze japę jak wokaliści w setkach innych tego typu kapel.
    Poza tym płyta z gatunku - odpal, przesłuchaj, zapomnij. Nuda i tyle. Ten gatunek już dawno zeżarł i wydalił własny ogon...

    OdpowiedzUsuń