Strony

niedziela, 10 marca 2024

THE END MACHINE - The Quantum Phase (2024)

 


Mam wrażenie, że ostatnio jestem bombardowany naprawdę świetnymi płytami. Ktoś pomyśli, że coś ze mną jest nie tak sypię wysokimi ocenami. Co tu porobić kiedy ostatnio jest wysyp świetnych płyt?  8 marca ukazał się trzeci krążek supergrupy The End Machine i nosi tytuł "The quantum Phase". Tu już nawet nie chodzi o to, jakie nazwiska tworzą ten band, ale o samą jakość i styl grupy. Bez nazwisk potrafią pozytywnie szokować. To tylko potwierdza, że w dzisiejszych czasach można nagrać znakomity album w kategorii hard rocka.

Pisząc o The End Machine nie da się pominąć tych wielkich nazwisk, które mają ogromny wpływ na kształt i styl grupy. Jest znany wszystkim gitarzysta George Lynch, którego znamy z Dokken i innych ciekawych projektów muzycznych. Na basie rządzi Jeff Pilson, który  grywał w Dokken czy Dio. W 2020 r pojawił się nowy perkusista Steve Brown, a w2022r  do grupy dołączył nowy wokalista tj Girish Pradhan. Obaj panowie wnieśli powiew świeżości do zespołu, który działa od 2018r. Stylistycznie mamy mieszankę hard rocka i melodyjnego heavy metalu, gdzie nie brakuje wpływów Dokken, Tesla czy też może i Skid Row . Sporo tu klasycznych rozwiązań, wpływów elementów lat 80 i starej szkoły hard rocka. Ileż w tym radości i pomysłowości. Słucha się tego z uśmiechem na twarzy, bo takie granie jest w cenie. Do tego Girish sprawdza się jako hard rockowy frontman. Ma charyzmę, moc w głosie i do tego ciekawą barwę. To sprawia, że The End Machine wkroczył na wyższy poziom.

Klimatyczna okładka, mocne wyraziste, takie hard rockowe brzmienie znakomicie współgra z zawartością. Pomysłowy riff, zadziorne partie gitarowe i taki przebojowy charakter to atuty "Black Hole Exctiction", chociaż to nie jest najlepsza kompozycja na płycie. Przepiękne intro gitarowe jest w "Silent Winter" i ta lekkość, finezja jest imponująca, ale kawałek szybko przeradza się w rozpędzony killer. W takiej konwencji wypadają najbardziej korzystniej. Istny czad! Echa lat 80 można doszukać się w "Killer of The Night" i nawet riff jakoś tak znajomo brzmi. Hard rock pełną gębą. Kolejny killer na płycie to bez wątpienia "Hell or High water" i znów mamy energiczną sekcję rytmiczną i ciekawy popis solówek George'a. Warto też wyróżnić nastrojowy "Shaterred glass heart", przebojowy "Haunted", czy mroczny "Stranger in The Mirror".

Do perfekcji troszkę zabrakło konsekwencji i pomysłowości na wszystkie kompozycje. Mamy kilka słabszych momentów, może też bym dał więcej kawałków pokroju "silent Winter". Nie zmienia to faktu, że nowy album The end Machine to prawdziwa uczta dla każdego, kto kocha hard rock i stare klasyczne albumy Dokken, Foreigner czy Skid row. Tego nie można pominąć.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz