Wpływ i rola
amerykańskiego SAVATAGE w muzyce heavy metalowej była
znacząca i to nie podlega wątpliwości. A wszystko zaczęło się
w 1982 r kiedy bracia Olivia założyli zespół AVATAR, który
zmienił potem nazwę na SAVATAGE. Zanim bracia Olivia doszli do
swojego stylu to byli pod dużym wpływem IRON MAIDEN, JUDAS PRIEST,
czy też BLACK SABBATH. Świetnie to słychać na ich debiutanckim
albumie „Sirens” z 1983 roku. Choć ten album przemyca
sporo patentów z powyższych zespołów to jednak już
na debiutanckim albumie można wskazać sporo autorskich pomysłów
zespołu i bez większych problemów można tutaj wyczuć ten
specyficzny styl SAVATAGE który opiera się na ciężkich,
oryginalnie brzmiących riffach i solówkach Chrisa Olivy,
który na zawsze wpisał się do grona najlepszych gitarzystów,
a to przez swoją wizję do grania na tym instrumencie, przez
wyczucie i pomysłowość, która przejawiała się w nieco
połamanych melodiach i złożonych solówkach. Jest to
charakterystyczne urozmaicenie i bawienie się motywami i różnymi
smaczkami nie tylko w obrębie płyty, ale również w obrębie
samych utworów. No i ten charakterystyczny wokal Jona Olivy,
który również wpisał się do listy najbardziej
specyficznych wokalistów heavy metalowych, który ma tą
głębię, charyzmę, niezwykłą manierę, która buduje
napięcie, zapewnia dreszczyk emocji, poza tym Jon jak mało kto się
bawi swoim głosem, piszcząc nawet wtedy kiedy nie ma żadnej
kwestii do śpiewania i mało kto tak współgrał swoim głosem
z partiami gitarowymi. Tak więc śmiało można rzec że debiutancki
album SAVATAGE to wszystko to do czego nas przyzwyczai zespół
na kolejnych albumach.
Była słowo
wstępu, słowa na temat zespołu i umiejętnościach muzyków,
czas na kilka słów na temat zawartości debiutu. Jednym z
hitów SAVATAGE jest jak dla mnie tytułowy „Sirens”
i ten wyborny, epicki kawałek otwiera ów album. Choć jest to
nie całe 4 minuty frajdy to jednak w tym krótkim czasie,
dzieje się sporo, pojawiają się motywy balladowe, jest tez mocny,
mroczny i naprawdę ciężki riff i prosty, zapadający w głowie
refren i to jest to co najlepsze w SAVATAGE. Wspominałem na początku
o urozmaiceniu i takim dobitnym przykładem jest choćby taki
„Holocaust” który nie ma już takiego ciężaru i
więcej tutaj w tym wszystkim dynamiki. Jeszcze co innego prezentuje
z sobą „I Believe” gdzie mamy piękne balladowe otwarcie
która ma niesamowity motyw i klimat. Jednak ten niebiański
spokój nie trwa długo i kawałek szybko przeradza się w
zadziorny utwór, gdzie jest zadziorny motyw gitarowy, choć i
tak mimo wszystko kawałek ten przeszedł do historii jak perełka z
wybornym solówką Chrisa Olivy, gdzie jest i dynamit,
szaleństwo i finezja, coś niesamowitego takie cuda tylko w latach
80. Ma się wrażenie że tak jak w szybkim, dynamicznym stylu
kończył się poprzedni utwór tak świetnie nawiązuje do
tego momentu najbardziej dynamiczny utwór na płycie czyli
„Rage” gdzie można było wyłapać pewne nawiązania do
thrash metalu. To co w SAVATAGE mnie zachwyca to ich bawienie się
motywami, pomysłowość jeśli chodzi o melodie i samą konstrukcją
kompozycji i kolejnym tego dowodem jest znakomity, zadziorny „On
The Run” gdzie jest jakby nieco prostszy motyw, jest więcej
luzu, swobody, jednak wszystko oparte na oryginalnie brzmiącym
motywie, intrygującej sekcji rytmicznej i rozbudowanych partiach
Chrisa Olivy. Przebojowy „Twisted little sister” swoim
klimatem i wydźwiękiem przypomina wczesną działalność BLACK
SABBATH i znakomicie brzmi tutaj bas. Dobrym rozwiązaniem okazało
się przeplatanie na tym albumie na przemian raz szybsze raz bardziej
ponure, stonowane kompozycje. Tak więc kolejnym szybkim utworem na
albumie jest dynamiczny „Living For The Night” gdzie
SAVATAGE zbliża się ku konwencji speed/power metalowej i nie muszę
chyba pisać, że i w takiej formule wymiatają bez większego
wysiłku. W „Scream Murder” zachwyciła mnie lekkość,
melodyjność i takie nawiązanie do hard'n heavy. Całość nie co
psuje ballada „Out In The streets” które jakoś mi
nie pasuje do reszty i na dodatek sam motyw i wykonanie pozostawia
wiele do życzenia.
„Sirens” to
bez wątpienia jeden z najważniejszych debiutów heavy
metalowych i jeden z najlepszych albumów SAVATAGE. Album
pogodzi tych co cenią prostotę, takie przystępne granie jak i tych
co lubią pokręcone motywy i nieco bardziej wyszukane melodie, czy
motywy. Wydawnictwo oferuje muzykę na najwyższym poziomie, gdzie
jest i znakomite brzmienie, które uwypukla to co najlepsze w
muzyce SAVATAGE i podkreśla umiejętności braci Olivy. Materiał
jest po prostu niszczący i tylko cały obraz psuje nijaka ballada.
Która jest jedynym minusem tego wydawnictwa.
Ocena: 9.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz