Strony

czwartek, 3 maja 2012

SAVATAGE - Sirens (1983)


Wpływ i rola amerykańskiego SAVATAGE w muzyce heavy metalowej była znacząca i to nie podlega wątpliwości. A wszystko zaczęło się w 1982 r kiedy bracia Olivia założyli zespół AVATAR, który zmienił potem nazwę na SAVATAGE. Zanim bracia Olivia doszli do swojego stylu to byli pod dużym wpływem IRON MAIDEN, JUDAS PRIEST, czy też BLACK SABBATH. Świetnie to słychać na ich debiutanckim albumie „Sirens” z 1983 roku. Choć ten album przemyca sporo patentów z powyższych zespołów to jednak już na debiutanckim albumie można wskazać sporo autorskich pomysłów zespołu i bez większych problemów można tutaj wyczuć ten specyficzny styl SAVATAGE który opiera się na ciężkich, oryginalnie brzmiących riffach i solówkach Chrisa Olivy, który na zawsze wpisał się do grona najlepszych gitarzystów, a to przez swoją wizję do grania na tym instrumencie, przez wyczucie i pomysłowość, która przejawiała się w nieco połamanych melodiach i złożonych solówkach. Jest to charakterystyczne urozmaicenie i bawienie się motywami i różnymi smaczkami nie tylko w obrębie płyty, ale również w obrębie samych utworów. No i ten charakterystyczny wokal Jona Olivy, który również wpisał się do listy najbardziej specyficznych wokalistów heavy metalowych, który ma tą głębię, charyzmę, niezwykłą manierę, która buduje napięcie, zapewnia dreszczyk emocji, poza tym Jon jak mało kto się bawi swoim głosem, piszcząc nawet wtedy kiedy nie ma żadnej kwestii do śpiewania i mało kto tak współgrał swoim głosem z partiami gitarowymi. Tak więc śmiało można rzec że debiutancki album SAVATAGE to wszystko to do czego nas przyzwyczai zespół na kolejnych albumach.

Była słowo wstępu, słowa na temat zespołu i umiejętnościach muzyków, czas na kilka słów na temat zawartości debiutu. Jednym z hitów SAVATAGE jest jak dla mnie tytułowy „Sirens” i ten wyborny, epicki kawałek otwiera ów album. Choć jest to nie całe 4 minuty frajdy to jednak w tym krótkim czasie, dzieje się sporo, pojawiają się motywy balladowe, jest tez mocny, mroczny i naprawdę ciężki riff i prosty, zapadający w głowie refren i to jest to co najlepsze w SAVATAGE. Wspominałem na początku o urozmaiceniu i takim dobitnym przykładem jest choćby taki „Holocaust” który nie ma już takiego ciężaru i więcej tutaj w tym wszystkim dynamiki. Jeszcze co innego prezentuje z sobą „I Believe” gdzie mamy piękne balladowe otwarcie która ma niesamowity motyw i klimat. Jednak ten niebiański spokój nie trwa długo i kawałek szybko przeradza się w zadziorny utwór, gdzie jest zadziorny motyw gitarowy, choć i tak mimo wszystko kawałek ten przeszedł do historii jak perełka z wybornym solówką Chrisa Olivy, gdzie jest i dynamit, szaleństwo i finezja, coś niesamowitego takie cuda tylko w latach 80. Ma się wrażenie że tak jak w szybkim, dynamicznym stylu kończył się poprzedni utwór tak świetnie nawiązuje do tego momentu najbardziej dynamiczny utwór na płycie czyli „Rage” gdzie można było wyłapać pewne nawiązania do thrash metalu. To co w SAVATAGE mnie zachwyca to ich bawienie się motywami, pomysłowość jeśli chodzi o melodie i samą konstrukcją kompozycji i kolejnym tego dowodem jest znakomity, zadziorny „On The Run” gdzie jest jakby nieco prostszy motyw, jest więcej luzu, swobody, jednak wszystko oparte na oryginalnie brzmiącym motywie, intrygującej sekcji rytmicznej i rozbudowanych partiach Chrisa Olivy. Przebojowy „Twisted little sister” swoim klimatem i wydźwiękiem przypomina wczesną działalność BLACK SABBATH i znakomicie brzmi tutaj bas. Dobrym rozwiązaniem okazało się przeplatanie na tym albumie na przemian raz szybsze raz bardziej ponure, stonowane kompozycje. Tak więc kolejnym szybkim utworem na albumie jest dynamiczny „Living For The Night” gdzie SAVATAGE zbliża się ku konwencji speed/power metalowej i nie muszę chyba pisać, że i w takiej formule wymiatają bez większego wysiłku. W „Scream Murder” zachwyciła mnie lekkość, melodyjność i takie nawiązanie do hard'n heavy. Całość nie co psuje ballada „Out In The streets” które jakoś mi nie pasuje do reszty i na dodatek sam motyw i wykonanie pozostawia wiele do życzenia.

„Sirens” to bez wątpienia jeden z najważniejszych debiutów heavy metalowych i jeden z najlepszych albumów SAVATAGE. Album pogodzi tych co cenią prostotę, takie przystępne granie jak i tych co lubią pokręcone motywy i nieco bardziej wyszukane melodie, czy motywy. Wydawnictwo oferuje muzykę na najwyższym poziomie, gdzie jest i znakomite brzmienie, które uwypukla to co najlepsze w muzyce SAVATAGE i podkreśla umiejętności braci Olivy. Materiał jest po prostu niszczący i tylko cały obraz psuje nijaka ballada. Która jest jedynym minusem tego wydawnictwa.

Ocena: 9.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz