Dla tych co gustują w
Queensryche, Theocracy, czy Crimson Glory mam dobrą wiadomość,
bowiem amerykański band Millennial Reign powrócił z nowym
albumem po dwóch latach przerwy. Ta kapela powstała w 2010 r
z inicjatywy gitarzysty Dave Harvey'a. Początkowo był to solowy
projekt muzyka, jednak z czasem przybrał formę zespołu z krwi i
kości. Jason i Dave tworzą zgrany duet gitarowy, który
stawia na finezję, lekkość i nutkę progresywności. Razem
wygrywają piękne solówki, które potrafią oczarować.
Taki duet to prawdziwy skarb, podobnie jak głos Jamesa Guesta. Razem
tworzą zgraną paczkę, co było słychać na udanym debiucie. Co w
takim razie zawiera najnowsze dzieło w postaci „Carry The Fire”?
W sumie jest to nic innego jak kontynuacja debiutu. Podobne, nieco
hard rockowe brzmienie, ciekawa otoczka która panuje przez
cały album czy sama konstrukcja utworów. To wszystko zostało
przerysowane z poprzedniego wydawnictwa. Materiał jest solidny i
przemyślany, jednak można odnieść wrażenie, że kompozycje mogły
lepiej brzmieć. Czasami wszystko nie jest dopracowane i przez to
kawałki tracą na jakości. Co warto wyróżnić? Z pewnością
przebojowy „Way up High”, progresywny „millennial
Reign” czy finezyjny „Men stands alone” z
ciekawymi popisami gitarowymi. Zespół nie boi się
eksperymentów co pokazuje w nowoczesnym „Save me”.
Zdecydowanie kapela lepiej wypada w szybszych i przesiąkniętych
nutką neoklasycznego power metalu kawałkach. Właśnie dobrze to
słychać w „Will You” czy zamykającym „Ill
Try”. Mamy dobre i godne wyróżnienia kawałki, ale
są też i słabsze momenty na płycie. Z pewnością pozycja
skierowana do fanów Queensryche i progresywnego heavy/power
metalu. Może nie jest to najlepszy album w tym gatunku jeśli chodzi
o rok 2015, ale jest to rzecz godna uwagi.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz