Szukacie mocnego,
agresywnego i old schoolowego thrash metalu, który przeniesie
do lat świetności Kreator, Sodom, czy Slayer? Chcecie posmakować
młodzieńczego thrash metalu, w którym panowie grają z
miłości do muzyki i grają profesjonalnie mimo swojego wieku? A
może już macie dość ostatnich dokonań innych kapel typu
Warbringer? To czego szukacie to niemiecki band o nazwie Traitor. To
właśnie ich drugi album zatytułowany „Venomizer” jest jednym z
najlepszych thrash metalowych albumów jakie ostatnio pojawiły
się na rynku. Old schoolowe logo i okładka taka wzorowana na
okładkach z lat 80 czy 90. Czy te znaki mogą być źle odczytane?
Traitor to zespół,
który został założony w 2004 z inicjatywy Andreasa Mozera i
Gerda Hery'ego i trzy razy zmieniali nazwę zespołu, aż w końcu
stanęło na tej, którą znamy dzisiaj. Panowie obrali sobie
za cel granie klasycznego thrash metalu mocno osadzonego przede
wszystkim w rodzimej scenie metalowej. Słychać wyraźne wpływy
Sodom czy Kreator, ale zespół nie boi się sięgnąć po
motywy, które mają w sobie z amerykańskiej sceny thrash
metalowej. Najlepsze jest to, że Traitor mimo wyraźnych inspiracji
stara się tworzyć własny styl. Opiera się on na dynamicznej
sekcji rytmicznej, prostych motywach gitarowych, ale przede wszystkim
agresywnych riffach. Kluczową rolę odgrywa Andreas pełniący rolę
wokalisty. To jego wokal sprawia, że to wszystko brzmi autentycznie
i nie ma w tym nic sztucznego. Lata 80 i 90 naprawdę są obecne w
ich muzyce. Specyficzna maniera i dobry warsztat techniczny czynią
go dobrym wokalistą. W stylu grupy zachwyca speed metalowa motoryka
i tutaj kawał dobrej roboty odwalają gitarzyści. Gerd i Matthias
rozumieją się i wzajemnie się uzupełniają, dlatego nie ma tu
wpadek i żadnej fuszerki. Na płycie znajdziemy 12 old schoolowych
kawałków thrash metalowych dających 43 minuty porządnej
muzyki. „Chernobyl” to klimatyczne intro, które
wprowadza nas w klimat płyty i rzeczywiście można poczuć się jak
w latach 80. Dobre wprowadzenie w płytę. „Reactor IV”
to już typowy rasowy thrash metalowy killer. Mocny riff, złowieszczy
klimat, odpowiedni ładunek emocjonalny i pędzące tempo. To jest
właśnie to co tygryski lubią najbardziej. Zespół na pewno
imponuje swoją pomysłowością i wystarczy posłuchać ciekawego
skomponowanego „Torturize”. Kawałek został oparty
na chwytliwym i pomysłowym riffem. Agresywny „Toxic Death”
to taki ukłon w stronę klasycznego Sodom. Utworem, który
posłużył do promowania płyty jest „Venomizer” i
to kolejny bardziej techniczny kawałek. Nie brakuje na płycie
dobrych melodii, które intrygują i zapadają w pamięci.
Wystarczy wsłuchać się w „Teutonic Storm” czy
rytmiczny „Chemical Violator”. Co
ciekawe Traitor potrafi urozmaicać swój album i odchodzić od
typowej nawalanki. Przykładem tego jest bardziej stonowany i
przebojowy „Hell hammer”
czy „Executioner”.
Niemieckie
zespoły nigdy nie zawodzą i zawsze można być spokojnym, jeśli
chodzi o zawartość jak i brzmienie. Tutaj brzmienie jest ostre,
soczyste i nadaje kompozycjom mocy. Sam materiał jest jeszcze
bardziej dopracowany niż na debiucie, a sam zespół niezwykle
się rozwinął. Nie ma słabych kawałków, a każdy z nich to
prawdziwa uczta dla fanów Kreator czy Sodom. Thrash metal w
klasycznej odsłonie i to na jakim poziomie. Jeden z najlepszych
thrash metalowych albumów jaki ostatnim czasy ukazał się na
rynku. Gratka dla fanów gatunku.
Ocena:
9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz