Strony

niedziela, 24 czerwca 2012

ANIMETAL USA - Animetal Usa W (2012)

Bajki anime, Japonia i heavy metal brzmi co najmniej śmiesznie i nieco komicznie. Co nie których może przerodzić lukier, może przerazić w tym zestawienie mało sprzeczność, że tematyką heavy metalu który słynie z tekstów o szatanie, śmierci, smokach porusza tematykę bardziej dziecięcą. Jednak z tego zasłynął Japoński zespół ANIMETAL jednak dzisiaj nie istnieje, a spuściznę po tym zespole przejął powstały w 2011 roku ANIMETAL USA skupiający w swoim kręgu naprawdę prawdziwą śmietankę heavy metalu. Debiut wzbudził spore zainteresowanie, ale nic dziwnego bo materiał był kwintesencją heavy metalu i tego co poszczególni muzycy robią w swoich macierzystych zespołach i to z czego słyną. Sam materiał fakt może i miał nieco słodkości, ale był starannie wykonany, przemyślany, atrakcyjny dla słuchacza, stawiając na przebojowość. Co zmieniło się na drugim albumie czyli „Animetal Usa W”? Właściwie zmian większych ciężko się doszukać. Styl i konwencja grania dalej taka sama. Jest nacisk na zwarte, dynamiczne granie, jest nacisk na melodie i przebojowość, choć pomysły jakby o klasę niższe, jednak co w dalszym ciągu imponuje to popisy umiejętności muzyków. Wokalista Mike Vescera w znakomitej formie i brzmi tak samo fenomenalnie jak na poprzednim albumie i tylko pozazdrościć umiejętności i formy. Jest zadzior, wyciąganie wysokich rejestrów bez większych problemów. Chris Impellitteri to prawdziwy mistrz jeśli chodzi o instrument muzyczny który się zwie gitara elektryczna. Wyczynia cuda, niczym czarodziej przenosi do krainy pięknych melodii, starannie dobranych riffów, solówek, oj dawno nie był on tak w znakomitej formie, co dowodzi jak dużo zależy w tym zespole od tych dwóch muzyków. Od tego w jakiej formie są. Pod względem technicznym, a więc brzmienie czy też pod względem umiejętności i pracy muzyków to jest to kolejne staranie przygotowane dzieło. Znaczącą zmianą w ANIMETAL USA jest zmiana perkusisty, gdzie teraz mamy nie Scotta Travisa a Jon Dette.

Warto też wspomnieć w kilku słowach o tym co znajdziemy na albumie. Materiał jest zwarty, dynamiczny i bardzo melodyjny. Są utwory jak „Cats Eye” z zadziornym motywem gitarowym, z zróżnicowanymi motywami, który utwierdza w przekonaniu że mamy kontynuację stylu z poprzedniego albumu, co jest dobrym znakiem. Oprócz zadziornych kompozycji zespół na tym albumie może się pochwalić dynamicznymi, szybkimi utworami z lekkim power metalowym zacięciem tak jak to jest w melodyjnym "Hero Medley" , czy też rozpędzonym „Galaxy Express 999” albo w elektryzującym "Joshi Animedley", które stanowią trzon tego albumu i napędzają całą tą heavy metalową machinę. Melodie, które są przede wszystkim proste w swojej konstrukcji i bardzo chwytliwe to atut tej kapeli jak i tego wydawnictwa co słychać wyraźnie w "Dragon Ball Medley" czy też przesiąknięty wirtuozerskim graniem Chrisa w "We Are!" . Wszystko sprawdza się dobrze, nawet spokojniejsze, wręcz balladowe utwory czyli "Yuzurenai Negai" i "Ai Oboete Imasu ka",jednak mimo wszystko można odczuć, że są to kompozycje o klasę niższe od tych z poprzedniego albumu. Może ta formuła jest dobra tylko na jeden czy też dwa albumy? Może zabrakło ciekawszych pomysłów? Nawet przy melodyjnym i starannie wykonanym "JAM Project Medley" czuję nie dosyt i lekkie zmęczenie materiału i rutynę.

Drugie wydawnictwo ANIMETAL USA byłoby lepsze gdyby były tutaj tak samo świetne pomysły jak na poprzednim albumie, jak by było tyle ciekawych zapadających melodii. Niby styl zachowany, ale czuje się nie dosyt i nie poprawia humoru wysoka forma muzyków, przebojowy charakter i staranne wykonanie. Jednak mimo swoich minusów i mniejszej siły rażenia w porównaniu do debiutu jest to udany album.

Ocena: 7/10

1 komentarz: