Bajki anime, Japonia i heavy metal
brzmi co najmniej śmiesznie i nieco komicznie. Co nie których
może przerodzić lukier, może przerazić w tym zestawienie mało
sprzeczność, że tematyką heavy metalu który słynie z
tekstów o szatanie, śmierci, smokach porusza tematykę
bardziej dziecięcą. Jednak z tego zasłynął Japoński zespół
ANIMETAL jednak dzisiaj nie istnieje, a spuściznę po tym zespole
przejął powstały w 2011 roku ANIMETAL USA skupiający w
swoim kręgu naprawdę prawdziwą śmietankę heavy metalu. Debiut
wzbudził spore zainteresowanie, ale nic dziwnego bo materiał był
kwintesencją heavy metalu i tego co poszczególni muzycy robią
w swoich macierzystych zespołach i to z czego słyną. Sam materiał
fakt może i miał nieco słodkości, ale był starannie wykonany,
przemyślany, atrakcyjny dla słuchacza, stawiając na przebojowość.
Co zmieniło się na drugim albumie czyli „Animetal Usa W”?
Właściwie zmian większych ciężko się doszukać. Styl i
konwencja grania dalej taka sama. Jest nacisk na zwarte, dynamiczne
granie, jest nacisk na melodie i przebojowość, choć pomysły jakby
o klasę niższe, jednak co w dalszym ciągu imponuje to popisy
umiejętności muzyków. Wokalista Mike Vescera w znakomitej
formie i brzmi tak samo fenomenalnie jak na poprzednim albumie i
tylko pozazdrościć umiejętności i formy. Jest zadzior, wyciąganie
wysokich rejestrów bez większych problemów. Chris
Impellitteri to prawdziwy mistrz jeśli chodzi o instrument muzyczny
który się zwie gitara elektryczna. Wyczynia cuda, niczym
czarodziej przenosi do krainy pięknych melodii, starannie dobranych
riffów, solówek, oj dawno nie był on tak w znakomitej
formie, co dowodzi jak dużo zależy w tym zespole od tych dwóch
muzyków. Od tego w jakiej formie są. Pod względem
technicznym, a więc brzmienie czy też pod względem umiejętności
i pracy muzyków to jest to kolejne staranie przygotowane
dzieło. Znaczącą zmianą w ANIMETAL USA jest zmiana perkusisty,
gdzie teraz mamy nie Scotta Travisa a Jon Dette.
Warto też wspomnieć w kilku słowach
o tym co znajdziemy na
albumie. Materiał jest zwarty, dynamiczny i bardzo melodyjny. Są
utwory jak „Cats Eye” z zadziornym motywem
gitarowym, z zróżnicowanymi motywami, który utwierdza
w przekonaniu że mamy kontynuację stylu z poprzedniego albumu, co
jest dobrym znakiem. Oprócz zadziornych kompozycji zespół
na tym albumie może się pochwalić dynamicznymi, szybkimi utworami
z lekkim power metalowym zacięciem tak jak to jest w melodyjnym
"Hero Medley" , czy
też rozpędzonym „Galaxy Express 999”
albo w elektryzującym
"Joshi Animedley",
które stanowią trzon tego albumu i napędzają całą tą
heavy metalową machinę. Melodie,
które są przede wszystkim proste w swojej konstrukcji i
bardzo chwytliwe to atut tej kapeli jak i tego wydawnictwa co słychać
wyraźnie w "Dragon Ball Medley" czy
też przesiąknięty wirtuozerskim graniem Chrisa w "We
Are!" . Wszystko sprawdza
się dobrze, nawet spokojniejsze, wręcz balladowe utwory czyli
"Yuzurenai Negai"
i "Ai Oboete Imasu ka",jednak
mimo wszystko można odczuć, że są to kompozycje o klasę niższe
od tych z poprzedniego albumu. Może ta formuła jest dobra tylko na
jeden czy też dwa albumy? Może zabrakło ciekawszych pomysłów?
Nawet przy melodyjnym i starannie wykonanym "JAM
Project Medley" czuję
nie dosyt i lekkie zmęczenie materiału i rutynę.
Drugie
wydawnictwo ANIMETAL USA byłoby lepsze gdyby były tutaj tak samo
świetne pomysły jak na poprzednim albumie, jak by było tyle
ciekawych zapadających melodii. Niby styl zachowany, ale czuje się
nie dosyt i nie poprawia humoru wysoka forma muzyków,
przebojowy charakter i staranne wykonanie. Jednak mimo swoich minusów
i mniejszej siły rażenia w porównaniu do debiutu jest to
udany album.
Ocena:
7/10
Facebook
OdpowiedzUsuń