Dla
fanów heavy/power metalu, gdzie słychać inspiracje
BLOODBOUND, IRON MAIDEN i GAIA EPICUS z czystym sercem mogę polecić
fiński AFTERWORLD, który został założony w roku 1993 i
nagrał dwa albumy, przechodząc w roku 2000 w stan spoczynku. Zespół
może nie tworzył niczego oryginalnego i sporo w tym wtórności,
jednakże trzeba przyznać, że potrafili grać solidny heavy/power
metal bazując jedynie na solidnych kompozycjach, cechujących się
dynamiką, ostrymi i rytmicznymi partiami gitarowymi i pędzącą,
mocną sekcją rytmiczną. Te cechy idealnie odnoszą się do
debiutanckiego albumu „Dark Side Of Mind”
z 1999 roku. Tak można by powiedzieć, że ten krążek brzmi jak
wiele innych tego typu, lecz co napędza to wydawnictwo to solidność,
melodyjność i dobrze wyważone gitary. Wszystko to jest opakowane w
nawet ciekawą okładkę i soczyste brzmienie, które podkreśla
ciężar i drapieżność materiału.
AFTERWORLD
nie kombinuje, nie bawi się w tworzenie czegoś na siłę i w
efekcie dostajemy prostą i przystępną zawartość, która
stawia na proste i melodyjne motywy, które mają nas uraczyć
przebojowym charakterem. Już otwieracz „Dark Side Of
Moon” sygnalizuje dość
wyraźnie, co będzie napędzać album. Melodyjność, dynamika,
mocna, zadziorna praca gitar i charyzmatyczny wokal. Może Mika
Kuokkanen nie jest jakimś wybitnym wokalistą, może nie zachwyca
śpiewaniem w niskich rejestrach, może nie potrafi wyciągać
wysokich rejestrów, ale pasuje do tego grania tak samo jak
wokal Hansena w GAIA EPICUS. Przebojowy charakter daje o sobie znać
w melodyjnym „Afterworld”
który stawia przede wszystkim na obstukane, sprawdzone chwyty,
ale to zdaje swój egzamin. Zespół znakomicie radzi
sobie z szybkimi, dynamicznymi utworami, gdzie dominuje chwytliwa
melodia, rozpędzona sekcja rytmiczna, przebojowy refren, a takimi
symptomami charakteryzuje się choćby „Lost In The
Dark”, czy też melodyjny
„Never Endind Sleep”.
Jednak zespół nie po przestaje na jednym motywie, stylu i
znajdziemy kilka prób ubarwienia całości. „Sixteen
Innocent Children” jest
dobrym przykładem, gdzie jest dudniący bas, stonowane tempo, ostre,
dość ciężko brzmiące gitary i wydźwięk bardziej heavy
metalowy. Coś innego, ale w dalszym ciągu jest to solidne granie.
Próba bycia nowoczesnym w „Power To kill”
raczej mizerna i nie udana, bo utwór brzmi strasznie. Nie ma
ani ciekawej melodii, ani czegoś co by sprawiło, że utwór
byłby bardziej przyjazny. Jeden z najlepszych utworów na
płycie jest bez wątpienia melodyjny „The End Becomes”
czy też przebojowy, opakowany
w stonowane tempo „Virtual Angel”
gdzie słychać coś z ostatnich płyt HELLOWEEN, czy też GAIA
EPICUS. Nieco gorzej wypada 7 minutowy „Touch of Fate”
gdzie zespół na siłę ciągnie motyw, gdzie wszystko jest
troszkę bez ognia, a szkoda, bo początek jest nadzwyczaj pomysłowy
i bardzo klimatyczny. Dużym atutem tego krążka jest klimatyczna
ballada „Are We Alone”.
Może debiut
AFTERWORLD nie należy do jakiś nadzwyczajnych wydawnictw, może nie
ma w tym za grosz oryginalności, ale forma podania, solidność i
duża melodyjność sprawia, że miło się słucha tej płyty, mimo
że ma parę wad, że nie ma jakiś kompozycji, które rzucają
na kolana, ale jest solidność, w miarę wyrównany materiał.
Warto poświęcić temu albumowi wolny czas.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz