W
2003 roku reaktywowała się amerykańska kapela EDEN,
która funkcjonowała w latach 80 i w owym czasie nagrała
jeden album, a mianowicie „Eden”.
Reaktywowana kapela skupia w swoim składzie trzech muzyków z
oryginalnego składu, czyli Dave Young na perkusji, Gary Winslow na
basie, a także Lenny Spickle na gitarze. Brakuje dwóch
członków, ale ich obecność jest nie możliwa, bo zarówno
gitarzysta Rick Scott Crocco jak i wokalista Mike Stone który
miał swój okres w QUEENSRYCHE odeszli z tego świata. W roli
nowego wokalisty występuje obecnie Augie Madrigal. EDEN jest to
kapela heavy metalowa, która została założona w 1981 r. pod
nazwą AUGUST REDMOON, apotem w 1983 funkcjonowała pod nazwą
TERRACUDA, a potem już zespół wydał w 1986 roku debiutancki
album „Eden”. Album z kręgu tych mało znanych, rozegranych w
dość powszechnym stylu nawiązując do takich kapel jak METAL
CHURCH, ACCEPT, DIO, BLACK SABBATH, czy DIO. „Eden” jest dziełem
muzyków, którzy znają się na swojej robocie i nie
można tutaj mówić o kiepskiej grze i niskim poziomie muzyki.
Wszystko właściwie skupia się wokół lidera Micheala
Henry'ego, który wokalnie przypomina mi manierę, styl
śpiewania i zadziorność Mike'a Howe'a z METAL CHURCH i muszę
przyznać że pod względem technicznym i oryginalności jest to
znakomity wokalista, który jest mocnym punktem EDEN. Micheal
Henry to nie tylko znakomity śpiewak, ale również nie gorszy
gitarzysta, który nie porywa jakimś nadzwyczajnym stylem czy
wirtuozerskimi popisami, lecz szczerością, energią, wyczuciem
rytmiki, lekkością i mocnymi partiami, które mimo prostej
formy są atrakcyjne i zapadające w pamięci. I tworzy on tutaj na
tym albumie znakomity duet z Rickiem Scottem gdzie obaj już nie
żyją. Sekcja rytmiczna jest tutaj dynamiczna, urozmaicona i nie
można narzekać na rutynę, bo są i szybkie momenty jak i bardziej
stonowane.
Choć
okładka uboga, choć nie kusi żeby zapoznać z zawartością, to
jednak materiał znajdujący się na płycie jest bardzo atrakcyjny i
nie brakuje tutaj ani przebojów, ani chwytliwych melodii i
dobrych aranżacji. Materiał jest energiczny, w miarę zróżnicowany
co wynika z różnych temp, różnych stylizacji, a do
tego nie ma wypełniaczy, czy słabych kompozycji. Na pierwszy ogień
idzie klimatyczny, stonowany i oczywiście o przebojowym charakterze
„Pound It Out” ,
który zbudowanym jest na bazie prostego i zadziornego riffu
oraz niezwykłej melodyjności. Spokojne, akustyczne wejście w „The
Looking Glass” szybko
przeradza się w rytmiczny riff i hard rockowy feeling i jest to
kolejna mocna kompozycja, która bardzo łatwo wpada w ucho. W
podobnej hard rockowej konwencji utrzymany jest również
„Sealed With A Kiss”
z prostym i rytmicznym riffem i stonowanym tempem. Jednak materiał
zawarty na debiutanckim albumie EDEN to nie tylko stonowane heavy
metalowe kompozycje, czy tez hard rockowe utwory, to również
szybkie, dynamiczne kompozycje, utrzymane w speed/power metalowej
konwencji z rozpędzoną sekcją rytmiczną, szybkim, nieco
agresywniejszym riffem i mocnym, utrzymanym w wysokich rejestrach
wokalem. Do tej grupy kompozycji zaliczyć należy „Judgement
Day” , rytmiczny
„Victim Of The World” z
energicznym i pomysłowym motywem w roli głównej, melodyjny
„The Bigger They Are” , czy
też rozpędzony „Fighting Mad”
i te utwory są bez wątpienia najlepszymi kompozycjami z całego
krążka i w takiej szybkiej stylistyce EDEN wypada bez wątpienia
najlepiej. Tak jak wspomniałem wcześniej, materiał jest
urozmaicony, to też nikogo nie powinno zaskoczyć wystąpienie,
bardziej stonowanego kawałka w postaci „Morte/Gone Too
Far” gdzie jest nacisk na
klimat, na emocje i tutaj balladowe są miłym dodatkiem. Również
balladowe wtrącenia znajdziemy w hard rockowym „Panic In
The City” . No i jeszcze
swoje 3 grosze dorzuca instrumentalny „Untravelled
Waters” o charakterze
ballady.
„Eden”
to album zawierający muzyką powszechną, muzykę jakiej było pełno
wtedy na rynku. To album może i wtórny, ale szczery,
ukazujący radość z grania, lekkość, energię, ciekawe melodie,
które trafiają do słuchacza. Dobrze wyszkolenie muzycy
mający ciekawe pomysły i potrafiący grac starannie i na poziomie
stworzyli naprawdę bardzo dobre dzieło, które słucha się z
wielkim zapałem i na pewno znajdzie on nie jednego zwolennika.
Ocena:
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz