Niemiecki thrash metal kojarzy się
przede wszystkim z KREATOR, DESTRUCTION oraz SODOM, z kapelami, który
postawiły na agresywny, wręcz dziki, nieokiełznany oddający ten
charakterystyczny niemiecki styl poprzez zawarcie topornego
charakteru, nieco kwadratowych melodii. Jednak nie wszystkie kapele
thrash metalowe wywodzące się z tego kraju identyfikowały się z
tym stylem, zdarzały się oczywiście wyjątki jak taki LIAR. Jedna
z tych kapeli, która nie jest wymieniana jednym tchem z ową
wielką trójką, jedna z tych kapel która była jednym
z pierwszych zespołów w wytwórni CENTURY MEDIA i jedna
z z tych kapel, która miała swój własny, unikatowy
styl. Na czym polega ten styl? Niemiecki LIAR potrafił stworzyć
ciekawą hybrydę 3 gatunków : power metalu, thrash metalu i
melodyjnego metalu, gdzie znaczącą rolę odgrywały klawisze. Takim
stylem nie mogło się pochwalić zbyt wiele kapel i właściwie nie
jest takie proste to porównać do jakieś kapeli. Jasne są
pewne zaloty pod VIO – LENCE czy MIDAS TOUCH i to progresywne
zacięcie się pojawia w muzyce LIAR. Historia zespołu sięga lat
80, gdzie została założona w 1988 r, a jej działalność
przypadła na lata 90, gdzie po wydaniu dwóch albumów
się rozpadli i świat o nich zapomniał. W roku 1989 zespół
wydał debiutancki „Nothing But The truth”
który oczywiście pod względem muzycznym zawierał elementy
power metalu, melodyjnego metalu jak i thrash metalu, a wszystko
właściwie skupia się na tym albumie wokół melodii, który
odgrywają tutaj znaczącą rolę. Można rzec, że o wiele większą,
niż choćby agresja czy zadziorność. Ten album to dzieło, które
potrafi otoczyć słuchacza ciekawymi, pomysłowymi riffami
wygrywanymi przez duet Munzel/Dripzy, którzy grają z pasją,
gdzie słychać niezwykłą energię, wyszkolenie techniczne, a także
zrozumienie. Jest szaleństwo i ambitne granie, gdzie gitarzyści nie
decydują się na proste młucenie, lecz na nieco świeższe granie
gdzie łączone jest dynamika, melodyjność charakterystyczna dla
power metalu, agresja, klimat wyjęty z thrash metalu oraz lekkość,
urozmaicenie, przebojowość spod znaku melodyjnego metalu. Gitary to
nie jedyny element, który przesądza o wyjątkowości kapeli,
bo trzeba tutaj wspomnieć w kilku słowach o wokaliście 'The Duke'
który pod względem techniki, maniery, pod względem
zadziorności i klimatu przypomina mi Jona Olive z SAVATAGE i to już
powinno być jednym z mocniejszych argumentów dla którego
warto sięgnąć po ten album. No i jest jeszcze klawiszowiec „Bone”,
który jest odpowiedzialny za tajemniczy klimat, za progresywne
zacięcie no i za melodyjny charakter kompozycji i całego materiału,
zaś sekcja rytmiczna decyduje tutaj o dynamice i zróżnicowaniu.
Co
kryje się za tą miła dla oka okładką? Dynamiczny materiał,
który składa się z 8 kompozycji trwających łącznie 40
minut. Jest to materiał, który wciąga, intryguje, zaskakuje
i nie ma tutaj mowy o prostolinijności, prostocie i wtórności.
Mamy tutaj dwa dłuższe kawałki, które ukazują bardziej
rozbudowaną formę, nieco bardziej wyszukane melodie, progresywny
charakter i przeplatanie w ciągu 6 minut różne intrygujące
motywy, które zachwycają pomysłowością i techniką
wykonania. „D.C.W”
z klimatycznym intrem przypominającego te do „Port Royal”
RUNNING WILD, czy tez stonowany, mroczny „See You Again”
przypominający dokonania SAVATAGE z dobrze wpasowanymi
syntezatorami, mrocznym klimatem, psychodeliczny wydźwiękiem
spełniają rolę takowych długich i rozbudowanych utworów.
Zespół dobrze radzi sobie w konwencji progresywnej, gdzie
trzeba nieco urozmaicić kawałek, postawić na bardziej stonowane
tempo i „Dance On Fire”
jest tego bardzo dobrym przykładem. Nie ma tez problemów z
stworzeniem lekkiego i przebojowego utworu i takim jest
„Batman” który
związany jest z jednym z najpopularniejszych superbohaterów.
Nieco słabiej się prezentuje hard rockowy "Lonely
Boy", będący coverem
SEX PISTOLS. Nie brakuje też
dynamicznych utworów, gdzie jest nieco szybsza sekcja
rytmiczna, mocniejszy, ostrzejszy riff i bardziej przebojowy
charakter i taki "War (No Solution)"
czy też melodyjny „Run For Me”,
który jest moim ulubiony utworem, stanowi kolejny mocny punkt
na tym albumie.
Specyficzne
podejście do tematu thrash metal, ciekawy styl, świeżość,
ciekawe pomysły i przede wszystkim bardzo dobre aranżacje wykonane
przez dobrze wyszkolonych technicznie muzyków to jedne z
mocniejszych atutów debiutanckiego albumu LIAR. Masz dość
typowego thrash metalu, gdzie jest agresja i dynamika z której
nic nie wynika? To może być właśnie coś dla Ciebie.
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz