Strony

czwartek, 7 lutego 2013

SCHYSMA - Imperfect Dichotomy EP (2012)

Młode kapele, które zaczynają swoją przygodę z muzyką można podzielić na ta które sięgają po stare i sprawdzone chwyty, nie zadając sobie zbytnio trudu, żeby wytworzyć coś oryginalnego i innego niż to co grają inne młode zespoły oraz na takie kapele, które idą pod prąd, na przekór wszystkiemu w celu stworzenia czegoś oryginalnego i wyjątkowego. Jednym z takich przykładów tego drugiego rodzaju zespołów jest włoski SCHYSMA, który zaczyna swoją przygodę z muzyką na poważnie. Formacja inna niż wszystkie, bardziej oryginalna i wyróżniająca się ciekawym stylem, który najłatwiej byłoby określić jako progresywny heavy metalem. Tak brzmi uproszczona wersja, natomiast można tą myśl rozwinąć i opisać ich styl jako miks heavy metalu z progresywnym, gdzie jest położony nacisk na nowoczesny wydźwięk. Choć jest to muzyka bardzo progresywna i nowoczesna, to słychać także elementy industrial metalu czy symfonicznego metalu,z którego słynie ten kraj. Zespół stara się stworzyć oryginalne styl, dźwięki i to wychodzi im całkiem dobrze. Zespół nie kryje swoich inspiracji takimi zespołami jak DREAM THEATER, BLACK SABBATH, RAMSTEIN, czy JUDAS PRIEST. Zespół wciąż pracuje nad debiutanckim albumem, jednak dla zaspokojenia tymczasowej ciekawości mamy pierwszy mini album „Imperfect Dichotomy” z 2012 roku. Czy oryginalny styl to jedyny atut owej płyty? Czego należy się spodziewać?

W przypadku tego wydawnictwa można wykluczyć proste i łatwo wpadające w ucho granie, można wykluczyć szybkie, bardzo melodyjne granie, które trafi do szerokiego grona słuchaczy, co dla jednych będzie plusem, dla drugich minusem. Brakuje mi nieco wybijających się melodii, brakuje mi nieco większej zadziorności, dynamiki ze strony gitarzysty Vladimiro Sala, który demonstruje na tym albumie jak dysponuje techniką, jakie pomysłowe i wyszukane partie wygrywa. Nie tylko w osobie gitarzysty słychać potencjał, nie tylko on odgrywa znaczącą rolę w muzyce SCHYSMA. Za dynamikę na płycie i mocny wydźwięk jest odpowiedzialna sekcja rytmiczna, zaś emocje i niezwykłą atmosferę odpowiedzialna jest Martina, która wygrywa bardzo nowoczesne i pokręcone melodie na klawiszach oraz wokalista Ricardo Minicucci, który dysponuje znakomitym głosem, mocnym, bardzo emocjonalnym, czystym, takim melodyjnym i ma zadatki na znakomitego wokalistę. Potencjał w muzykach jest, jak i w samym zespole, co słychać po samym wydawnictwie. Choć nie można odmówić profesjonalizmu, dopieszczenie mini albumu pod względem brzmieniowym, szaty graficznej, techniki, stylu, to jednak czuję niedosyt. Niby jest oryginalnie, ciekawe, wyszukane melodie, złożona konstrukcja utworów, to jednak za mało to wpadające w ucho, za mało przebojowe i za mało dynamiki. Należy zwrócić uwagę, że całościowo „Imperfect Dichotomy” należy postrzegać jako koncept album, który porusza kwestie ludzkiej duszy i umysłu. Tak więc utwory opowiadają o różnych stanach umysłu i duszy, a muzycznie mamy zróżnicowany, ale solidny materiał, który mógł brzmieć znacznie lepiej. Znakomicie budowane jest napięcie w urozmaiconym „Lost In The Maze”, który wyróżnia się na pewno klimatem i formą, lecz brakuje tutaj nieco więcej dynamiki, większej dawki melodyjności. W „Noise Of Silence” podoba mi się nieco rockowy wydźwięk, jednak znów za mało metalu w tym, no i ta komercyjność, też do końca mi się nie podoba. Stać ten zespół na więcej i wszystko opiera się na znakomitym Ricardo, który ciągnie całość, który przykuwa uwagę. „Migdal” ma nawet zadatki na przebój, ale też czegoś tutaj brakuje? Może mocniejszego motywu, ostrzejszej gry gitarzysty? Na pochwałę z pewnością zasługują tutaj klimatyczne, dość mroczne partie klawiszowe Martiny czy też chwytliwy refren. Podoba mi się metalowe oblicze jakie zostaje ukazane przez jakiś moment w „Supreme Solution” jednak i tutaj można było ograniczyć owe kombinacje. Najlepszym utworem na płycie jest bez wątpienia metalowy, melancholijny „Sinners” z pewnymi elementami nasuwający choćby BLACK SABBATH, czy DREAM THEATER.

Zespół SCHYSMA został założony w 2009 roku z inicjatywy Martiny i basisty Giorgio i właściwie kariera tego zespołu się rozpoczyna i trzeba przyznać, że grają bardzo dobrze, mają potencjał, mają zadatki na gwiazdę, potrafią wykreować ciekawe, wyjątkowe melodie, skomponować złożone kompozycje. Już mini album pokazuje jak zespół dobrze czuje się w tym co robi i jest to utalentowany zespół, który powinien zainteresować fanów progresywnych dźwięków, zwłaszcza fanów DREAM THEATER, czy RUSH.. Mimo tyle plusów, wciąż czuje niedosyt do co melodii, przebojowości, czy też ciężaru owych kompozycji. Płytę warto przesłuchać i wyrobić własne zdanie na temat tej formacji. Warto im dać szanse, zwłaszcza, że drzemie w nich potencjał.

Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz