Zespołem jednej płyty,
który działał w latach 80 i który zapisał się w
historii metalu amerykańskiego jako amerykańska wersja WARLOCK, z
wpływami również rodzimego CHASTAIN. Tym zespołem jest LADY
SABRE, który został założony w 1985 roku z myślą o graniu
bardziej melodyjnego metalu, co wyróżniło kapelę na tle
innych amerykańskich grup. Bardziej europejski wydźwięk, melodyjny
styl grania, która można określić jako krzyżówkę
hard rocka i heavy metalu, z pewności sprawiły, że debiutancki
album” Enchanted” z 1989 r był bardziej ukłonem w stronę
europejskiego heavy metalu spod znaku WARLOCK, czy też ACCEPT.
LADY SABRE może
wyróżniał się na tle innych kapel swoim stylem, lekkością,
melodyjnością, wokalistką Sandrą Thomas, która miała w
swoim głosie sporo cech, które można przypisać do glam
metalu i ta nutka spokoju, delikatności gdzieś tam zawsze jest
słyszalna. Choć kapela się wyróżnia nazwą zespołu,
bardziej europejskim wydźwiękiem, to jednak żadnej rewolucji nie
dokonała, ani też nie wybiła się niczym nadzwyczajnym, a ich
debiutancki album to tak naprawdę żadne arcydzieło,a jedynie
dobry heavy metalowy album z dużą dawką melodii, fajnego klimatu.
Co kryje się za tą rycerską okładką?
Materiał przemyślany,
dość równy i zajmujący ponad godzinę, ale to nie powinno
nikogo dziwić skoro mamy 15 utworów. Wszystkie melodyjne,
zróżnicowane i dobrze zaaranżowane. Muzycy nie odwalają
jakiejś fuszerki, która ma zły wpływ na jakość muzyczną
kompozycji. Solidność, czy też dopracowanie to cechy, które
się nasuwają w przypadku materiału. Można również dopisać
tutaj melodyjność, czy też lekkość. Do tego dochodzi klimat,
który w głównej mierze jest konstruowany przez nieco
przybrudzone, nieco surowe brzmienie. Dopracowanie daje o sobie znać
nie tylko w przypadku brzmienia i całej produkcji albumu, ale
również samych kompozycji. Z czego wynika fakt, że
kompozycje są na tym wydawnictwie solidne i godne uwagi? W dużej
mierze z pomysłowości i tego co potrafią muzycy. Wokalistka
zapewnia łagodność, melodyjność, buduje klimat, sekcja rytmiczna
jest od dynamiki, od nadawania mocy utworom, zaś gitarzysta Chris
Warren jest odpowiedzialny za ostre riffy, chwytliwe melodie,
zapadające w głowie motywy gitarowe, które nasuwają
poniekąd niemiecką scenę metalową i takie zespoły jak WARLOCK
czy ACCEPT, ale nie tylko bo słychać HELLION, STEELOVER czy
CHASTAIN. Muzycy choć nie są utalentowanymi ludźmi, którzy
wyróżniają się na tle innych, ale swoje zadanie spełniają
i tworzą udane kompozycje.
Na co warto zwrócić
uwagę w tym długim materiale? Z pewnością na mocny otwieracz
„Enchanted”, który łączy w sobie mrok i
stonowanie BLACK SABBATH z zadziornością JUDAS PRIEST. „Desert
Sun” wyróżnia się ciekawą pracą gitar i prostym,
chwytliwym riffem. Taka bojowa petarda „Iron Overload” to
już prawdziwa atrakcja tego albumu i na tym się nie kończy. Nieco
hard rockowy „Love from Afar” nasuwający twórczość
WARLOCK też jest godny uwagi. Nie można pominąć energicznego
„Your Love is deadly Weapon”, czy melodyjnego „Sudden
Attack”, które nasuwają twórczość ACCEPT.
Zamykający „At The End Of Time” pokazuje czego jest tez
pełno na albumie, czyli wolniejszych, bardziej klimatycznych
utworów, gdzie zostają wykorzystane klawisze dla lepszego
efektu, gdzie więcej jest popisów instrumentalnych, co też
dodaje uroku całości. Reszta też całkiem dobra, ale co za dużo
to nie zdrowo.
Jeżeli ktoś lubi
melodyjny heavy metal z lat 80 i hard rockowy feeling, kobiecy wokal
i dużo finezyjnych solówek to z pewnością powinien się
zapoznać z tym zespołem i ich jedynym albumem „Enchanted”, bo
jest to wydawnictwo z którymi miło można spędzić czas.
Ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz