Strony

piątek, 15 marca 2013

MINDMAZE - Mask of Lies (2013)

Na amerykańskiej scenie metalowej pojawił się nowy zespół power metalowy, a jest nim MINDMAZE. Jest to zespół założony w 2004 roku i przez długi czas koncertował, grał covery takich kapel jak BLACK SABBATH, czy IRON MAIDEN i teraz po 9 latach kapela wydała swój debiutancki album. Jaki jest to album, jaki poziom muzyczny prezentuje kapela?

Trzeba sobie jasno wyjaśnić, że debiutancki album tej kapeli „Mask Of Lies” jest średniej klasy krążkiem, który zawiera sporo przeciętnej i nieco niskich lotów muzyki utrzymanej w stylu heavy/power metal. Jest to melodyjny metal, momentami energiczny, a momentami komercyjny i przesiąknięty rock/popem. Taki styl nie do końca przekonuje i nie pomaga fakt, że faktycznie słychać tam patenty IRON MAIDEN czy innych kapel, skoro i tak dużo komercji tutaj się pojawia. Jak na amerykański zespół to trzeba przyznać, że ich styl jest bardziej europejski i to jest jedna z tych cech, która wyróżnia ten album. Poza europejskim stylem, można pochwalić soczyste brzmienie czy też nawet udaną okładkę i to by było na tyle. Niestety, ale ta płyta jest dość ciężko strawna i nie wynika to z faktu, że zespół gra dziwny gatunek metalu czy eksperymentuje różnymi elementami, lecz z tego że muzycy są przeciętni, wręcz słabi i na takim samym poziomie są kompozycje, które są nijakie, bez wyrazu, a przede wszystkim bez piekielnego ognia.

Choć zawartość to tylko 9 kompozycji, to jednak potrafią nieźle wymęczyć swoją formą, kiepskim wykonaniem i melodiami. Przyjemność, jeżeli tak można to nazwać, towarzyszyła podczas słuchania otwierającego „Never Look back”, który jest taką krzyżówką IRON MAIDEN i HELLOWEEN. Utwór może i niskich lotów, ale i tak miło się go słucha, przynajmniej brzmi metalowo, a nie jak w większości tutaj znajdujących się utworów, gdzie zalatuje komercją i popem. Też można wysłuchać nieco bardziej rockowy „Breaking The Chains” i dalej właściwie nie ma nic godnego uwagi. Proste i rozlazłe motywy, dużo wolnego i spokojnego grania, które bardziej pasuje do radia i komercyjnego popowego grania aniżeli metalu i to jest główny powód, który sprawia, że album jest słaby po prostu.

Nudny i rozlazły materiał, wokalistka, która śpiewa łagodnie i wręcz popowo, gitarzyści, którzy nie mają pomysłu na motywy, na solówki, właściwie na nic, stonowana i mało wyrazista sekcja rytmiczna i wiele innych wad, które sprawiają że ten album jest ciężko strawny i wręcz odsiewający. Jedyne co za padło w pamięci to fakt, że zespół jak na amerykańską scenę metalową gra bardziej europejski metal i szkoda tylko, że ani pomysłowość ani umiejętności muzyków nie należy do mocnych stron zespołu MINDMAZE. Jeden z najgorszych tegorocznych albumów metalowych i dręczy mnie jedno pytanie, a mianowicie jak długo jeszcze będzie istnieć ten zespół?

Ocena: 1.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz